Michał Gałęzewski: Jakich zawodników potrzebuje Lechia przed zbliżającym się sezonem?
Radosław Michalski: Na ten moment jeszcze nie jesteśmy z nikim domówieni i nic się nie zmieniło. Dalej szukamy środkowego obrońcy, środkowego pomocnika, napastnika i kogoś na lewą stronę.
Dużo się mówi o zawodnikach ŁKS-u Łódź...
- Jesteśmy praktycznie dogadani z Arkiem Mysoną i z ŁKS-em, pozostały tylko sprawy techniczne i lada chwila wszystko może być jasne, jednak kiedy dokładnie? Ciężko powiedzieć...
Skąd się wziął pomysł na zawodników z ligi koreańskiej?
- Mamy kontakt z pewnym menadżerem, zaprezentował nam piłkarzy, oglądałem DVD i wydawało mi się, że to bardzo dobrzy piłkarze i postanowiłem, że ich zobaczę.
Co to za zawodnicy?
- Pierwszy z nich - Frane Cacić jest środkowym pomocnikiem, jest wysoki, ma 192 centymetry wzrostu. Jest to Chorwat grający wcześniej w młodzieżowej reprezentacji swojego kraju, grał w lidze koreańskiej i jest mocno wybiegany i przygotowany do grania. W ostatnim czasie jednak nie grał, gdyż w Korei zakończył się sezon. Już w czwartek trenował z Lechią na stadionie Wybrzeża. Drugim zawodnikiem jest Ze Carlos, napastnik będący nawet przez moment w FC Porto. Wszędzie gdzie był, tam strzelał bramki i liczę, że i w Polsce będzie je strzelał.
Z Lechią trenował też zawodnik z Tadżykistanu, Iskandar Gadajew...
- Jego parametry i zdanie jego menadżera wydawały się super, jednak był on miesiąc bez treningów i na razie mu podziękowaliśmy.
Kiedy zostaną poznane konkrety związane z transferami innych zawodników?
- Chcemy w ciągu tygodnia, najpóźniej do 10 dni zbudować cały zespół i w tym czasie będą poznane wszystkie konkrety.
Można liczyć na jakieś gwiazdy w Lechii?
- Nie stać nas w tym momencie na gwiazdy ligi polskiej, gdyż gdy ktoś jest gwiazdą w Polsce, to wtedy kluby chcą spora kwotę odstępnego. Łatwiej nam ściągnąć kogoś markowego z zagranicy, w większości są to wolni piłkarze, stąd też ten pomysł na piłkarzy grających w Korei.
Budżet zespołu jest dużo wyższy niż przed rokiem. Zawodnicy również odczują to na swoich własnych kieszeniach?
- Tak, większość zawodników ma podniesione pensje, gdyż mieli zapisane to w kontraktach i na pewno to odczują. Będą wyższe premie meczowe, jednak w Ekstraklasie trudniej się wygrywa i nie do końca wiadomo czy dzięki temu więcej zarobią. Wszystko w ich nogach.
Lechia trenuje na stadionie żużlowym Wybrzeża Gdańsk. Skąd taki pomysł?
- Ten stadion należy aktualnie do MOSIR-u, jesteśmy z nimi zaprzyjaźnieni, gdyż stadion Lechii również należy do MOSIR-u i z racji tego, że boczne boisko Lechii jest remontowane już ponad rok i nie możemy dostać odpowiedzi kiedy zostanie ukończone. Trudno rozszyfrować o co chodzi, jednak można to nazwać małym skandalem, gdyż wystarczy dosypać trochę piachu i położyć murawę. Na szczęście na GKS-ie jest dobra murawa, może nie jest to pełnowymiarowe boisko, jednak odpowiednie na treningi.
Z kim zespół będzie grał na zgrupowaniach i gdzie się one odbędą?
- Pierwsze zgrupowanie odbędzie się w Białej Podlaskiej i zagramy z Motorem i może z Dolcanem, na drugim zgrupowaniu z Zagłębiem Lubin i ukraińskim zespołem z Połtawy. Trzeci mecz będzie albo ze Stilonem Gorzów, albo z Wartą Poznań.
Jest szansa, że gdańscy kibice zobaczą jakiś zespół zagraniczny na Traugutta?
- Na pewno teraz nie zobaczą, gdyż boisko zostanie oddane - miejmy nadzieję - przed ligą, więc nie ma takiej możliwości. Jeżeli uda się wyrobić z czasem, to jakiś mecz na pewno rozegramy, jednak po zrobieniu murawy trzeba odczekać 2-3 tygodnie, więc na razie o tym nie myślimy.
Jakie są cele Lechii na zbliżający się sezon?
- Nie chcemy stawiać jakichś wysokich celów. Zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy beniaminkiem, a pierwszy sezon jest bardzo ciężki. Jeżeli się spokojnie utrzymamy, to będzie sukces drużyny.
Którzy zawodnicy grający w ubiegłym sezonie w Lechii po awansie do Ekstraklasy mogą się najbardziej rozwinąć?
- Bardzo dobry sezon rozegrał Hubert Wołąkiewicz, który był jednym z najlepszych - jak nie najlepszym - zawodnikiem Lechii i wierzę, że czeka go wielka kariera.
Leo Beenhakker zaczął powoływać młodych zawodników. Może niedługo przyjdzie czas na Wołąkiewicza lub kogoś innego z Lechii?
- Ja jestem zwolennikiem powoływania do kadry najlepszych piłkarzy ze względu na to jak grają, a nie ze względu na rocznik urodzenia, więc jest to dla mnie trochę śmieszne.
Jak pan ocenia Euro w wykonaniu Polaków?
- Na pewno słabo. Było wiadomo, że nie mamy drużyny gwiazd, że nie będziemy faworytem tych mistrzostw. Ja się jednak nie spodziewałem, że możemy tak słabo biegać. Fizycznie, motorycznie nie byliśmy w stanie nawiązać walki z żadnym zespołem. Przy naszym średnim zespole opierającym się na grze zespołowej w przypadku braku siły nie można było nic zrobić.
Który zawodnik najbardziej pana zawiódł na Euro?
- Jestem rozczarowany powołaniami do linii obrony. Od roku widziałem, że Jop i Bąk to nie jest para marzeń. Osobiście postawiłbym na Żewłakowa z Głowackim. Trener postawił na innych zawodników i niestety nie wyszło to najlepiej.
Jest szansa na to, że na Euro 2012 będzie to wszystko wyglądało tak, jak byśmy sobie tego wszyscy życzyli?
- Wydaje mi się, że podstawowym problemem, przez który przegrywamy trzeci turniej z rzędu jest to, że biegamy najsłabiej z wszystkich ekip. Liczyłem na to, że myśl holenderska i inny sposób przygotowania zapewni nam to, że piłkarze będą na 100 procent przygotowani, że będą super biegać, szybciej niż inni. Tak nie było, a football jest szybki, motoryczny i przy świetnych umiejętnościach bez szybkości nie można zbyt wiele osiągnąć. Wiadomo, że my Polacy nie mamy aż takich gwiazd i musimy się opierać na zespole.
Można tez odnieść wrażenie, że za bardzo nadmuchiwany jest ten balon przed mistrzostwami...
- Tak, to prawda. Coraz częściej mówimy o sukcesie. Może to jednak ma swój urok? Wszyscy dookoła żyją mistrzostwami, 20-25 milionów ludzi żyje piłką nożną przez ten okres. A że jest rozczarowanie? Taki jest sport, czasami się wygrywa, czasami się przegrywa. Szkoda, ze my akurat częściej przegrywamy (śmiech, dop.red.).