Premiership po pierwszej części sezonu. Kto na plus, a kto na minus?

Za nami 21 kolejek, które rozegrali piłkarze w Premiership, ale teraz czeka ich krótka przerwa w rozgrywkach. Prosił o nią jeszcze były selekcjoner reprezentacji Anglii, Sven-Goran Eriksson twierdząc, że piłkarze są przemęczeni po świąteczno-noworocznym maratonie. Udało mu się wynegocjować kilka dni więcej odpoczynku, a więc czas na podsumowanie pierwszej części sezonu.

W tym artykule dowiesz się o:

Letnie transfery

Tym razem pieniędzmi nie szastała Chelsea Londyn, a inne zespoły. Największym hitem było ściągnięcie przez FC Liverpool Fernando Torresa za 26,5 miliona funtów. The Reds pobili tym samym swój rekord transferowy. Wcześniej Liverpool najwięcej wydał na Djibrilla Cisse płacąc "marne" 14 milionów funtów za Francuza. Torres przyznał, że potrzebuje zaaklimatyzować się na Wyspach, ale dorobek szesnastu goli w 24. meczach jest naprawdę dobry. Torres mógł grać w Manchesterze United, ale Czerwone Diabły przegrały bitwę o niego. Sir Alex Ferguson drugi raz srogo zawiódł się, gdy nie udało mu się kupić Dimitara Berbatova z Tottenhamu Hotspur. Czerwone Diabły powetowały sobie te niepowodzenia wypożyczając Carlosa Teveza. Tymczasem rekordy padały w innych klubach. Wspomniany Tottenham wykosztował się na Darrena Benta. Koguty zapłaciły za zawodnika Charltonu Athletic aż 16,5 miliona funtów. Póki co, transfer okazał się niewypałem, ponieważ reprezentant Anglii strzelił tylko pięć goli i to w mało znaczących meczach. Everton wydał mniejsze pieniądze na Yakubu (11,25 miliona funtów i rekord klubu), a Nigeryjczyk strzelił dziewięć goli w Premiership. Beniaminek Premiership - Sunderland pozyskał bramkarza - Craiga Gordona za dziewięć milionów funtów i Gordon przeszedł do historii, ponieważ został najdroższym bramkarzem w historii Premiership, który trafił na Wyspy. Nawet Petr Cech kosztował tylko siedem milionów funtów! A Gordon? 38 goli puszczonych w 18. meczach dobrej noty mu nie wystawia... Dużo pieniędzy na transfery wydał Manchester City oraz Sunderland. Oba kluby na nowych piłkarzy przeznaczyły ponad 30 milionów funtów, ale efekt jest zupełnie inny. The Citizens zajmują czwarte miejsce, a Czarne Koty znajdują się w strefie spadkowej. Latem do Arsenalu Londyn za nieujawnioną kwotę trafił także Łukasz Fabiański z Legii Warszawa, ale nie zdołał jeszcze zadebiutować między słupkami Kanonierów w meczu Premiership.

Wielkie odejścia. Nie ma Mourinho, nie ma Henry'ego

O tym, że Thierry Henry opuści Arsenal zanosiło się już od kilku miesięcy. Rozmowy w sprawie nowego kontraktu nie przynosiły zmian i wreszcie 25 czerwca Barcelona oficjalnie kupiła Francuza za 16 milionów funtów. Odeszła legenda Kanonierów, bo tak można już nazwać Henry'ego. Francuz zdobył 226 goli podczas ośmiu sezonów spędzonych na Highbury. Zapowiadało się, że odejście Henry'ego sprawi, że Arsenal stanie się ligowym średniakiem zwłaszcza, że odeszli także Frederik Ljungberg oraz Jose Antonio Reyes. Szwed pokusił się nawet o stwierdzenie, że Kanonierzy cofają się w piłkarskiej hierarchii. Odchodzą najlepsi zawodnicy, a przychodzą piłkarze, którzy nie są gotowi do gry "na teraz". Tymczasem Kanonierzy zamiast grać gorzej, to grają jak z nut. Wszyscy zachwycają się stylem gry Arsenalu. Kanonierzy w 21. meczach zgromadzili 50 punktów, wygrali 15 meczów, 5 zremisowali i tylko jeden przegrali. Strzelili najwięcej goli wraz z Tottenhamem - 42. Henry'ego godnie zastąpił Emmanuel Adebayor, który jest wiceliderem klasyfikacji strzelców, ale świetnie gra także Cesc Fabregas - lider klasyfikacji asyst. Hiszpan ma już na swoim koncie 10 decydujących podań. Ale Arsenal to przede wszystkim zespół, a nie indywidualności.

Drugim odejściem, które wywołało wiele spekulacji było zwolnienie przez Chelsea Jose Mourinho. Co było powodem takiej decyzji Romana Abramowicza? Oficjalnie słabe wyniki zespołu, a nieoficjalnie konflikt na linii Abramowicz - Mourinho. Portugalczyk nie bał się wyrażać swojego zdania i wściekał się, kiedy rosyjski miliarder wtykał nos w transfery Chelsea. Mourinho miał za złe, że Abramowicz zimą 2007 roku nie dał mu ani funta na transfery. Latem Portugalczyk przyznał, że konflikt między nim, a Abramowiczem jest już zażegnany i teraz wszyscy skupiają się na walce o mistrzostwo oraz na Lidze Mistrzów. Jednak zamiast wygranych były jakieś remisy, porażki, presja rosła i w końcu w połowie września Mourinho wyleciał ze Stamford Bridge. Abramowicz musiał zapłacić około 25 milionów funtów odszkodowania dla Portugalczyka za zerwanie kontraktu, który łącznie poprowadził The Blues w 185. meczach z czego 124 wygrał. Najwięksi wrogowie Mourinho, a więc Sir Alex Ferguson czy też Arsene Wenger ubolewali nad faktem zwolnienia Portugalczyka. - Nie będzie już tak ciekawie. Premiership straciła kogoś więcej niż menedżera - twierdzili zgodnie. Pisano o tym, że Chelsea czeka kryzys. Drużynę przejął Avram Grant i miał nie mały problem do zgryzienia. Musiał odbudować morale zespołu, ale nie wszyscy już chcą grać dla Chelsea. Didier Drogba powiedział, że chce odejść ze Stamford Bridge i najprawdopodobniej stanie się to już w czerwcu. Będzie to kolejne wielkie odejście, ale czy zachwieje całym zespołem? Przykład Henry'ego pokazał, że niekoniecznie.

Inni też byli niecierpliwi

Po 21. kolejkach pracę w Premiership straciło aż siedmiu menedżerów. O Mourinho już pisaliśmy, ale fatalnie sezon rozpoczął przede wszystkim Tottenham i z White Hart Lane pożegnał się Martin Jol. Zastąpił go Juande Ramos, który z Sevillą dwukrotnie z rzędu sięgnął po Puchar UEFA. Koguty zaczęły grać lepiej, ale mają już dużą stratę punktową do czołowych miejsc. Zwolnieni zostali także: Chris Hutchings (Wigan Athletic), Sammy Lee (Bolton Wanderers), Billy Davies (Derby County) oraz Lawrie Sanchez. Nieco inaczej wygląda sytuacja Steve'a Bruce'a, którego Wigan wykupiło z Birmingham City. Bruce nie chciał już pracować na St Andrews, gdzie nie mógł doprosić się o nowy kontrakt. Ostatecznie odszedł z Blues, a działacze tego klubu zatrudnili w jego miejsce Alexa McLeisha - byłego selekcjonera reprezentacji Szkocji. Coraz bardziej niepewna jest pozycja Sama Allardyce'a. Newcastle United nie gra tak, jak sobie by tego zażyczyli przede wszystkim kibice, którzy powoli domagają się zwolnienia Allardyce'a.

Arsenal znów gra najładniej

Kilka lat temu wszyscy zachwycali się grą Arsenalu Londyn. W tym sezonie również tak jest. Kanonierzy mimo, że stracili Henry'ego i Ljungberga, to grają zdecydowanie lepiej niż w poprzednim sezonie. Kapitalnie z roli lidera zespołu wywiązuje się Cesc Fabregas, który ma na swoim koncie najwięcej asyst z całego zespołu oraz w Premiership. Wiceliderem strzelców jest Emmanuel Adebayor, lecz inne formacje także wyśmienicie sobie radzą. Kiedy kontuzji doznał Jens Lehamnn, to do bramki wskoczył Manuel Almunia i spisywał się fantastycznie, tak, że teraz Arsene Wenger bez problemu może oddać Niemca do innego zespołu. Kanonierzy grają bardzo dobrze i jeśli utrzymają takie tempo, to są głównym faworytem do zdobycia tytułu mistrza Anglii. Do historii przejdą również inne mecze z bieżących rozgrywek. Najpierw na Fratton Park kapitalne widowisko stworzyli piłkarze Portsmouth i Reading. The Pompey wygrali 7:4, ale mogło paść więcej bramek, lecz gospodarze nie wykorzystali rzutu karnego. The Royals byli sprawcą także drugiego meczu, gdzie padło aż 10 goli. Tottenham Hotspur rozgromił Reading 6:4, a cztery gole zdobył Dimitar Berbatov. Mimo to, Koguty są jednym z rozczarowań tego sezonu. To samo można powiedzieć o Sunderlandzie, który wydał na transfery ponad 35 milionów funtów, a pląta się w strefie spadkowej. Jeszcze słabiej idzie zespołowi Derby County, jednak Barany od początku były skazane na pożarcie. Nikt nie przepuszczał, że po 21. kolejkach będą mieli na koncie tylko jedno zwycięstwo i siedem punktów w dorobku. Wydaje się, że los Derby jest już przesądzony i Barany spadną do The Championship. Tymczasem zupełnie inaczej radzi sobie niż w zeszłym sezonie Manchester City. Klub przejął były premier Tajlandii, Thaksin Shinawatra i zatrudnił na pozycji menedżera Svena-Gorana Erikssona The Citizens, który z jednego najsłabszych klubów poprzedniego sezonu stworzył czołowy zespół Premiership. Nie odbyło się oczywiście bez wzmocnień. Wydano - podobnie jak na Stadium of Light ponad 30 milionów funtów, ale efekt był zupełnie inny niż w Sunderlandzie. Man City zajmuje czwarte miejsce i jeśli je utrzyma je, to zagra w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów, a byłaby to duża sensacja.

Polacy?

Tylko Tomasz Kuszczak w tym sezonie wystąpił w Premiership. Reprezentant Polski rozegrał łacznie sześć meczów - w tym pięć w całości, a jeden w połowie. Zachował cztery razy czyste konto i zadowolony z jego postawy był Sir Alex Ferguson. Kilka razy na ławce rezerwowych Arsenalu usiadł Łukasz Fabiański i... tyle, co do występów polskich piłkarzy. Wprawdzie do kadry Wigan Athletic zostali dołączeni Tomasz Cywka oraz Tomasz Kupisz, ale ani razu nie znaleźli się nawet na ławce rezerwowych. W Boltonie Wanderers być może szansę występu w drugiej części sezonu dostanie Jarosław Fojut, który zebrał doświadczenie w Luton Town.

Wydaje się, że o mistrzostwo Anglii będzie walczył Arsenal z Manchesterem United, chociaż Chelsea Londyn odgraża się, że nie odpuści do końca, a w chwili obecnej The Blues tracą 6 punktów do lidera, co jest stratą, jak najbardziej do odrobienia. Ciekawie zapowiada się też walka o utrzymanie, więc emocji z Premiership nie powinno zabraknąć.

Najwięcej zwycięstw na własnym stadionie: 10 - Arsenal, Man Utd

Najwięcej zwycięstw na wyjeździe: 7 - Chelsea, Portsmouth

Najmniej zwycięstw w lidze: 1 - Derby

Najwięcej goli strzelonych: 42 - Arsenal, Tottenham

Najmniej goli strzelonych: 10 - Derby

Najwięcej goli straconych: 46 - Derby

Najmniej goli straconych: 11 - Man Utd

Komentarze (0)