Warunki nie ułatwiały gry żadnej ze stron, ale na pewno nieco lepiej czuli się na takiej nawierzchni lechici, którzy częściej mają do czynienie z zimową aurą. Mimo to często grali długimi piłkami, ponieważ gra kombinacyjna byłaby zbyt ryzykowna. - Jak na takie warunki zagraliśmy dobrze. Nie grało się w nich łatwo. Piłka bardzo uciekała, ale myślę, że to Bradze było ciężej - mówi Ivan Djurdjević. - Był to nasz pierwszy mecz i potrzebowaliśmy czasu, aby wejść w rytm meczowy. W drugiej połowie graliśmy już lepiej.
Portugalczycy tylko raz poważniej zagrozili bramce Krzysztofa Kotorowskiego, głównie dzięki dobrej postawie Lecha w defensywie. - Braga szybko przechodzi z obrony do ataku, ale wiedzieliśmy o tym i byliśmy bardzo dobrze ustawieni. Zagraliśmy dobrze w obronie i czekaliśmy na okazję, która się pojawiła i ją wykorzystaliśmy - opowiada „Djuka”, który dodaje, że żaden z przeciwników nie wywarł na nim wielkiego wrażenia. - Nie boimy się nikogo. Graliśmy przeciwko większym gwiazdom.
Djurdjević po raz kolejny w europejskich pucharach zagrał jako defensywny pomocnik i spisał się w tej roli bardzo dobrze. W drugiej połowie był nawet bliski zdobycia bramki. - Jestem na tyle doświadczonym zawodnikiem, że wiem jak się ustawiać. Był to dla mnie udany mecz, ale najważniejsze jest zwycięstwo. Wiedzieliśmy, że mamy przed sobą dobrego przeciwnika i Braga postawiła poprzeczkę bardzo wysoko. Nasze szanse na awans wzrosły, ale nie popadajmy w euforię, bo to dopiero połowa i musimy wygrać rewanż. Czeka nas tam ciężki mecz, ale myślę, że damy radę - zakończył Ivan Djurdjević.