Gdy łódzkie i ogólnopolskie media obiegła informacja, że Widzew nie pozwoli przed rundą wiosenną na zrobienie zdjęcia drużyny nikomu, poza własnym "oficjalnym" fotografem, dziennikarze odebrali to jako kiepski dowcip. Przecież od początku wydawało się paranoją, żeby klub nie chciał istnieć w mediach, nie chciał się promować, a nawet nie pozwolił swoim kibicom, którzy kupują różnego rodzaju "Skarby Kibica", mieć zdjęcia ulubionego zespołu.
A jednak okazało się to prawdą. "Jedyne słuszne" zdjęcie redakcje mogą kupić za ... 600 zł plus VAT. Wywołało to niewątpliwie słuszne oburzenie wśród dziennikarzy. Express Ilustrowany w sobotę zamieszczał specjalny dodatek dla kibiców Widzewa na rozpoczęcie rundy wiosennej. Zamiast fotografii piłkarzy, pojawiła się w nim jednak jedynie ilustracja, zawierająca obrys postaci i załączony komentarz:
"Drodzy Czytelnicy! Na tej stronie miało znaleźć się aktualne zdjęcie drużyny Widzewa. Niestety, władze klubu nie umożliwiły naszemu fotoreporterowi jego wykonania. Zaproponowali natomiast przekazanie odpłatnie zdjęcia "oficjalnego". Postanowiliśmy nie skorzystać z oferty i podeprzeć się "protezą", którą właśnie oglądacie. (...) Nie o cenę tu chodzi, ale o zasadę. Po prostu nie wszystko jest na sprzedaż, panie prezesie Cacek. (...) Na zdjęciu znaleźliby się (i tutaj jest wymieniony cały skład drużyny)"
Redakcja Przeglądu Sportowego z kolei zastanawiała się nad wydrukowaniem pustej białej kartki zamiast zdjęcia zespołu, jednak ostatecznie zamieściła fotografię archiwalną sprzed kilku miesięcy. Również inne gazety nie skorzystały z tej "oferty" włodarzy Widzewa.
Właściwie ciężko nawet komentować zachowanie prezesa Cacka i jego doradców. Wypada jedynie powtórzyć, że nie wszystko jest na sprzedaż, a obecność w mediach to raczej przywilej. Widocznie nie wszyscy to rozumieją... A swoją drogą, jeśli już wizerunek Widzewa jest na sprzedaż, to 600 zł jest ceną dosyć marną...