Zachwycony po ogłoszeniu wyników losowania w Nyonie był Rafael van der Vaart. - Miałem nadzieję, że tak się właśnie stanie, ponieważ fantastycznie będzie wrócić do Madrytu. Mam tam wielu kolegów, których miło będzie znów spotkań - powiedział Holender.
28-letni pomocnik już cieszy się na pierwsze starcie z drużyną Jose Mourinho: - Santiago Bernabeu jest wspaniałe. Świetne boisko, 90 tysięcy widzów, wspaniale się tam gra. Byłem w Madrycie przez 2 lata i miałem świetny okres, więc marzyłem, by tam powrócić.
Zdaniem van der Vaarta londyńczycy są w stanie stawić czoła wiceliderom Primera Division. - Pierwszy mecz odbędzie się na wyjeździe, co może okazać się naszym handicapem. Poza tym gramy bez presji, gramy swoją grę i jestem pewien, że mamy szansę - mówi pierwszoplanowa postać drużyny, która w poprzedniej rundzie wyeliminowała Milan.
W imieniu Królewskich po losowaniu wypowiedział się Miguel Pardeza. - Tottenham to dobra drużyna z van der Vaartem. Mają świetnych zawodników na bokach i silną linię ataku. Wydają być się drużyną bez specjalnego błysku, ale odbudowali się i spisują się znakomicie. Nie będzie nam łatwo - komplementuje przeciwnika dyrektor sportowy klubu.
Madrytczyków nie ucieszyła kolejność, w jakiej rozegrany zostanie dwumecz. - Pierwsze spotkanie wolelibyśmy rozegrać na wyjeździe, ale trzeba będzie najpierw dobrze spisać się u siebie, by do Anglii pojechać z przewagą - przyznaje Pardeza.
Jeśli Cristiano Ronaldo i spółka pokonają Koguty, a Barcelona upora się z Szachtarem, już w półfinale dojdzie do Gran Derbi. - Tak chciał los, ale najpierw musimy przejść ćwierćfinał. Będzie dużo pojedynków Real-Barca i będziemy musieli się do nich odpowiednio przygotować. Prawdą jest, że 4 mecze to zbyt wiele. Myślę jednak, że osiągniemy poziom, który pozwoli nam z nimi rywalizować - dyrektor Realu nie jest zachwycony perspektywą walki z Katalończykami.