Była 81. minuta, kiedy Aleksander Kwiek po starciu z jednym z zawodników Ruchu przed własnym polem karnym zawył z bólu. Potem pokuśtykał jeszcze kilkanaście metrów, ale po chwili położył się na murawie i boisko musiał opuścić na noszach. Z pierwszych lekarskich diagnoz wynikało, że rozgrywający Górnika mógł naderwać więzadła krzyżowe kolana, co owocowałoby przerwą w grze na najbliższych 6-8 miesięcy.
Badania lekarskie, jakie zawodnik przeszedł w sobotę wykazały jednak, że uraz nie jest na bardzo poważny. - Prześwietlenie wykazało, że mam odpryśniętą kość. Tyle tylko mogę powiedzieć na tę chwilę, bo w poniedziałek czekają mnie jeszcze badania USG, które wykażą czy więzadła nie zostały naruszone - mówi w rozmowie z naszym portalem gracz drużyny z Roosevelta.
Zagajony o piątkowy mecz pomocnik Trójkolorowych nabiera wody w usta. - Porozmawiamy o tym w poniedziałek, ok? - prosi były gracz Odry Wodzisław Śląski. - Nastroje w drużynie są kiepskie i potrzebujemy trochę czasu, żeby przetrawić tę porażkę - przyznaje piłkarz, który latem był blisko przenosin właśnie do Chorzowa.
Ostatecznie wybrał jednak ofertę Górnika Zabrze. - Działacze Ruchu dzwonili jeszcze na kwadrans przed podpisaniem kontraktu - wspomina. - Wybrałem jednak ofertę Górnika i nie żałuję. W tym klubie czuję się bardzo dobrze - przekonuje Kwiek.