Artur Sobiech: Pokazaliśmy charakter i ducha walki

Artur Sobiech był jednym z bohaterów piątkowego starcia Polonii z Lechem. Napastnik reprezentacji Polski strzelił jedyną bramkę, zapewniając swojemu zespołowi drugie z rzędu zwycięstwo pod wodzą Jacka Zielińskiego.

- Bruno idealnie zgrał piłkę, była w odległości trzech metrów od bramki, mogłem uderzyć głową, uderzyłem jednak pasówką i wpadła w górną siatkę - tak Sobiech relacjonuje w rozmowie z dziennikarzami sposób, w jaki zdobył decydującego gola. 20-latek do siatki trafił w 82. minucie, wcześniej piłkę z prawej strony dośrodkowywał Adrian Mierzejewski. Dla Sobiecha to ósma bramka w tym sezonie, na ligowych boiskach skuteczniejsi są tylko Andrzej Niedzielan i Tomasz Frankowski.

Krzysztofa Kotorowskiego Sobiech pokonał w sposób ekwilibrystyczny, wcześniej napastnik Czarnych Koszul zmarnował jednak kilka innych dogodnych sytuacji. W 6. minucie reprezentant Polski był nawet w sytuacji sam na sam z golkiperem Kolejorza, ale pojedynek przegrał. - Powinienem był albo zrobić zamach, albo uderzyć w krótki róg, bo bramkarz czekał już na tę piłkę. Człowiek jednak uczy się na błędach. Zrehabilitowałem się w drugiej połowie i wygraliśmy ten mecz - tłumaczy.

Sobiech ukąsił Lecha, a Polonia wygrała drugi mecz z rzędu

Dla przebiegu spotkania kluczowa była czerwona kartka, jaką po uderzeniu Manuela Arboledy ukarany został Euzebiusz Smolarek. - Pokazaliśmy przede wszystkim charakter i ducha walki, który drzemie w tej drużynie - tłumaczy Sobiech. A może Polonistom po prostu łatwiej grało się w osłabieniu? - Nie, to na pewno nie - odpowiada. - Gra się dużo ciężej, ale właśnie wtedy trzeba pokazać, że jest się drużyną i zwyciężać w tych trudnych meczach - podkreśla zadowolony.

W trakcie ubiegłego tygodnia trener Zieliński zastosował kilka oryginalnych metod treningowych, zawodnicy grali między innymi w rugby. Obserwując piątkowe zachowanie Smolarka można odnieść wrażenie, że pojawiły się także elementy boksu. - Myślę, że akurat to Ebi ćwiczy indywidualnie gdzieś na siłowni - uśmiecha się Sobiech. - Nie spodziewaliśmy się tego, zachowanie było odruchowe. Arboleda cały czas nas zaczepiał - usprawiedliwia kolegę z zespołu.

Poloniści wygrali drugi mecz pod wodzą nowego szkoleniowca, w następnej kolejce czeka ich wyjazd do Bytomia. Jeśli zwyciężą, na dobre ugruntują swoją pozycję w środku ligowej tabeli i zbliżą się do miejsca gwarantującego grę w europejskich pucharach.

Komentarze (0)