Łukasz Madej: Wisła zrobiła niezłe transfery
W czwartek piłkarze Śląska Wrocław zmierzą się z krakowską Wisłą. Zapowiada się na ciekawe spotkanie lidera tabeli z drużyną, która jeszcze niedawno miała długą serię meczów bez porażki. - To nie jest rywal którego nie można pokonać - mówi Łukasz Madej, pomocnik WKS-u.
Artur Długosz
Na Koronie Kielce zakończyła się seria Śląska Wrocław czternastu meczów bez porażki. W minioną niedzielę na stadionie przy Oporowskiej drużyna Oresta Lenczyka przegrała właśnie z kielczanami. - W zeszłym sezonie również zremisowaliśmy u siebie z Koroną. Myślę, że było to typowe spotkanie na remis. I my mieliśmy sytuacje i oni, choć klarownych nie było za wiele. Remis byłby sprawiedliwy, ale cóż - szczęście było w poprzednich meczach, tym razem go zabrakło - powiedział Łukasz Madej.
Madej od momentu, gdy trafił do Śląska większość spotkań rozpoczynał z ławki rezerwowych. W niedzielę wyszedł w podstawowym składzie i był jednym z wyróżniających się zawodników w zespole zielono-biało-czerwonych. - Cieszę się, że w końcu zagrałem cały mecz. Miałem dwie dobre dobre sytuacje i nawet po strzale głową piłka minimalnie przeszła obok bramki. Szkoda, bo mogło się to zupełnie inaczej skończyć - stwierdził były reprezentant Polski.
Wrocławianie niby są wysoko tabeli, ale słabo prezentują się w meczach u siebie. Piłkarze WKS-u na Oporowskiej wygrali cztery razy, cztery zremisowali i trzykrotnie ponieśli porażkę. - Może mieć na to wpływ boisko, które jest nierówne. Kiedy trochę słońce świeci to boisko tym bardziej nie nadaje się do gry. Druga sprawa, że chyba jesteśmy zmuszeni do ataku pozycyjnego, mało drużyn w Polsce sobie z nim radzi. Myślę jednak, że mamy na tyle mocny zespół, że powinniśmy sobie z tym poradzić - wyjaśnia skrzydłowy.
Zespół Śląska cały czas wymieniany jest w roli kandydatów do gry w europejskich pucharach. Strata do trzeciej pozycji w tabeli jest bardzo mała. - Na razie nic nie jest jasne, bo są za małe różnice punktowe. Przykładem jest Polonia Warszawa, która wygrała trzy mecze z rzędu i za chwilę będzie się mówiło, że znów walczy o europejskie puchary. Gramy dalej. Według mnie na cztery kolejki przed końcem będzie coś wiadomo o co będziemy walczyć i to się wszystko wykrystalizuje - mówi Madej.
- Piłkarz nie może nie radzić sobie z presją. Jak wychodzę na boisko nie myślę przeciwko komu gram i czy awansuję na jakieś miejsce, bez przesady. Gra się o to, aby jak najwyżej być w tabeli. Każda drużyna na początku gra o mistrzostwo Polski i wszystko robi, aby jak najwyższej być w tabeli. Myślę, że to nas nie usztywnia, przynajmniej mnie - dodaje nawiązując do ostatniej porażki. W przypadku zwycięstwa z Koroną zielono-biało-czerwoni znaleźliby się na trzecim miejscu w zestawieniu.