Wszystko wskazuje na to, że latem drużynę Lecha Poznań mogą opuścić wszyscy napastnicy, którzy zostali sprowadzeni przed sezonem. Najpierw podziękowano Arturowi Wichniarkowi. Potem wypożyczono Joela Tshibambę. Teraz wielce prawdopodobny wydaje się transfer Artjomsa Rudnevsa. Włoska Sampdoria Genua jest gotowa wyłożyć za Łotysza 3 miliony euro. Lech oczekuje jednak o dwa miliony więcej.
Działacze Kolejorza nie chcą już w klubie Tshibamby. - Miał swoją szansę i jej nie wykorzystał - mówi na łamach Przeglądu Sportowego dyrektor Lecha Marek Pogorzelczyk. Tshibamba nie błyszczał w Lechu pod kątem sportowym. Dodatkowo były z nim problemy pozaboiskowe. Potrafił wyjechać do Niemiec i nie wrócić na treningi, co kosztowało go 30 tysięcy zł. Podobnie zresztą było w greckiej Larissie, do której został wypożyczony. Tam również musiał zapłacić karę za opuszczenie treningów. Mimo to Grecy chcą kupić Tshibambę. Lech chciałby, aby zwróciły się nakłady związane z jego transferem. W grę wchodzi kwota 200 tysięcy euro.
Z kolei pozostanie Rudnevsa jest uzależnione od tego, czy Lech wywalczy miejsce w europejskich pucharach. Jego usługami zainteresowane są przede wszystkim kluby włoskie (Udinesse, Juventus, Palermo, Genoa, Sampdoria). Nie jest jednak wykluczony transfer do ukraińskiego Metalista Charków.
Źródło: Przegląd Sportowy