- Gdy po strzale Wawrzyniaka wstawałem z boiska, poczułem, jak ziemia zaczyna się trząść. To było jak fala tsunami. Chciałem uciekać, ale nie zdążyłem. Ktoś mnie uderzył w plecy, potem znowu. Byłem rzucany jak piłka, raz w prawo, raz w lewo. Wreszcie udało mi się stamtąd wydostać - wyjaśnia bramkarz Lecha Poznań w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
KLIKNIJ TUTAJ i typuj dzisiejsze mecze Ligi Europejskiej --->>>
Sędzia Paweł Gil nie przerwał spotkania, gdy kibice opuścili swoje miejsca na trybunach, chociaż przepisy mu na to pozwalały. - Kątem oka widziałem, że fani Legii zbliżają się do linii boiska. Gdybym dostrzegł, że jest ich aż tylu, to być może zasygnalizowałbym arbitrowi, że nie jestem w stanie bronić w takich warunkach - mówi Kotorowski.
Źródło: Przegląd Sportowy