- Władze KGHM-u postawiły cel, żeby co roku była wyższa lokata. Będziemy starali się jak najlepiej wypełnić to, co właściciel chce osiągnąć - przyznaje Szymon Pawłowski. Zagłębie Lubin przegrało we wtorek derby Dolnego Śląska z lokalnym rywalem - Śląskiem Wrocław 0:1. Nie udał się zatem Miedziowym rewanż za jesienną porażkę na Oporowskiej. - Myślę, że staraliśmy się i chcieliśmy za wszelką cenę wygrać. Śląsk nic ciekawego sobie nie stworzył. My popełniliśmy jeden błąd i oni strzelili bramkę. Taka jest jednak piłka. Śląsk nie zasłużył na zwycięstwo. Dwa razy strzelił i zdobył bramkę. Grał bardzo defensywnie - dodaje.
Jedyna bramka padła po błędzie Bojana Isailovicia. Bramkarz lubinian w prostej sytuacji wypuścił piłkę z rąk po niezbyt mocny strzał Sebastiana Mili z rzutu wolnego. Do futbolówki dopadł Piotr Celeban i umieścił ją w siatce Miedziowych. - Nie mamy żalu do Bojana. Każdy popełnia błędy - zaznacza Pawłowski. Wtóruje mu Jan Urban: - Nie jestem zwolennikiem szukania kozła ofiarnego. Wszyscy wygrywamy i przegrywamy. Bramki z reguły padają po jakimś błędzie. Wtedy pojawia się łańcuszek, że zawsze można kogoś znaleźć i winić. Ewidentne to był błąd Bojana. Strzał nie był mocny, ale wypuścił piłkę i straciliśmy gola. Ciągle staram się szukać pozytywów - nawet w takiej sytuacji. Drużyna zrobiła wszystko co mogła. Nie można mówić o braku zaangażowania. Zabrakło nam koncepcji, myśli w kreowaniu niebezpiecznych akcji. Śląsk grał tylko z kontrataku.
W drugiej połowie Urban zdecydował się ściągnąć z boiska jednego z najlepszych zawodników Zagłębia, a więc Szymona Pawłowskiego. Okazało się, że była to czysto taktyczna decyzja. - Uważam, że Szymek zagrał słabszy mecz. Nie wychodziło mu za wiele. Ma prawo do gorszej dyspozycji i dlatego go zmieniliśmy - tłumaczy. Co na to Pawłowski? - Trener po prostu tak zdecydował. Wszyscy szanujemy jego decyzje.
Jan Urban jest zdania, że Miedziowym spadek już nie grozi. Cztery kolejki przed końcem Zagłębie ma siedem punktów przewagi nad strefą spadkową, którą otwiera Cracovia. W trudniej sytuacji jest jeszcze Arka Gdynia oraz Polonia Bytom. Lubinianie mają trudny terminarz, ponieważ zagrają na wyjeździe jeszcze trzy razy. - Nie sądzę, żeby mając 33 punkty musieliśmy obawiać się o spadek. Wiemy, że kalendarz mamy ciężki i tylko raz zagramy u siebie i to z Wisłą Kraków. Pozostałe spotkania są wyjazdowe. Z Widzewem Hanzel, Horvath i Wilczek nie zagrają z powodu żółtych kartek. Inni dostaną swoje szanse - kończy trener dwukrotnych mistrzów Polski.