Polonia wierzy w utrzymanie na boisku lub... przy zielonym stoliku

Polonia Bytom przegrała drugi mecz z rzędu na własnym stadionie i zachowuje już tylko minimalne szanse na utrzymanie w ekstraklasie. Zawodnicy drużyny z Olimpijskiej zdają sobie sprawę z powagi sytuacji, ale nie zamierzają składać broni. Alternatywnych sposobów na pozostanie w lidze szukają też bytomscy działacze.

W meczu z Górnikiem Polonia pokazała się ze zdecydowanie lepszej strony niż w przegranym ostatnio spotkaniu z Cracovią. Bytomianie nie zdołali jednak pokonać rywala zza miedzy, a w ostatnich sekundach spotkania narazili się na kontrę, która pozbawiła ich punktów i w opinii wielu złudzeń, że ekstraklasę dla Bytomia w tym sezonie da się jeszcze uratować.

Fakty dla niebiesko-czerwonych są drastyczne. Mają zaledwie punkt przewagi nad rozpędzającą się Cracovią, w perspektywie mając arcytrudne wyjazdowe spotkania z Arką Gdynia i Legią Warszawa, oraz domowe starcie z Lechem Poznań. Z drużyn walczących o ligowy byt terminarz śląskiej drużyny jest zdecydowanie najtrudniejszy i szczytem możliwości Polonii może być zdobycie w tych meczach trzech punktów, po trzech remisach. To jednak do utrzymania może nie wystarczyć.

- Polonia jeszcze nie spadła. Czekają nas trzy bardzo trudne mecze, ale dla nas każdy mecz jest trudny. Przysięgam naszym kibicom, że będziemy walczyć do końca - zapowiada Peter Hricko, obrońca bytomskiej drużyny. - Martwi nas jedynie to, że nie umiemy wykorzystywać sytuacji, które sobie stwarzamy. Te zmarnowane w meczach z Cracovią i Górnikiem bolą podwójnie. Jestem przekonany, że stać nas na to, by porażka w derbach była naszą ostatnią w tym sezonie - dodaje słowacki defensor.

Wiara w utrzymanie wciąż tli się także w sercach pozostałych zawodników drużyny z Olimpijskiej. - Zostały nam trzy mecze, więc do zdobycia jest dziewięć punktów. Nie będzie nam łatwo, ale zobaczymy jak się to potoczy. W piłce wszystko jest możliwe, a my będziemy walczyć do samego końca - zapewnia Marcin Radzewicz, pomocnik bytomian.

- Wierzymy dalej w utrzymanie, bo naprawdę nie gramy źle w piłkę. W ostatnim meczu byliśmy zespołem zdecydowanie od Górnika lepszym, ale w piłce niestety nie wygrywa ten, kto jest lepszy, a kto strzeli więcej bramek. Miejmy nadzieję, że w kolejnych meczach to my będziemy schodzić z boiska z tarczą - przekonuje Grzegorz Podstawek, napastnik niebiesko-czerwonych.

W najbliższej kolejce w Gdyni Polonia nie może przegrać. Jeżeli mecz zakończy się podziałem punktów bytomianie zachowają przewagę nad Arką, wyprzedzając zespół z Pomorza także lepszym bilansem bezpośrednich spotkań. Nawet przedostatnie miejsce na finiszu sezonu nie musi bowiem oznaczać pewnej degradacji. - Wiele może rozegrać się nie tylko na boisku, ale w procesie licencyjnym. Mamy wyższe ambicje niż przedostatnie miejsce w tabeli, ale jest ono pierwszym, które da utrzymanie w przypadku, jeżeli któraś z drużyn nie dostanie licencji - wlewa nadzieje w serca kibiców Damian Bartyla, prezes bytomskiego klubu.

Ironią losu słowa te padają z ust szefa klubu, który także znajduje się w gronie drużyn muszących drżeć o pozwolenie na grę w elicie w przyszłym sezonie. A taki tok myślenia prowadzi prostą drogą do pierwszej ligi.

Komentarze (0)