Niedzielna klęska z Legią przy Łazienkowskiej (0:4) była gwoździem do pierwszoligowej trumny Polonii Bytom. Śląska drużyna z ekstraklasą pożegnała się pięcioma porażkami z rzędu, wcześniej również seryjnie tracąc punkty. Degradacja była w Bytomiu możliwością braną pod uwagę. Gotowi na tę ewentualność byli w szczególności zawodnicy niebiesko-czerwonych, którzy błyskawicznie rozpoczęli poszukiwania nowych pracodawców.
Trzy dni po ostatnim gwizdku sędziego w sezonie 2010/11 z Polonią pożegnało się już czterech zawodników. Błażej Telichowski i Michal Hanek związali się z Zagłębiem Lubin, zaś po okresie wypożyczenia do Białegostoku wrócili Krzysztof Król i Przemysław Trytko.
Jest więcej niż pewne, że na tym pożegnań nie koniec. Z końcem czerwca kończą się bowiem umowy wiążące z bytomskim klubem Marcina Juszczyka, Petera Hricko, Dariusza Jareckiego, Marcina Radzewicza, Marka Bażika, Miroslava Barcika, Emila Drozdowicza czy Grzegorza Podstawka. Kontynuowaniem swojej kariery na pierwszoligowych boiskach zainteresowany nie jest także Łukasz Tymiński i jest to jeden z nielicznych zawodników bytomskiego klubu, za którego transfer nowy pracodawca musiałby zapłacić. Ile? Szacuje się, że ok. 300-400 tys. złotych.
Oznaczać to może jedynie to, że w przyszłym sezonie w Bytomiu zagra zupełnie inna drużyna. Czy na miarę walki o awans? W chwili obecnej jest to bardzo wątpliwie, choć kilku zawodników właśnie od celów nakreślonych przed drużyną na przyszły sezon uzależnia swoją dalszą przyszłość.
Nie jest też tajemnicą, że Polonia zalega zawodnikom z kilkumiesięcznymi pensjami. W śląskim klubie trwa oczekiwanie na transzę z Canal Plus. Ta powalająca na kolana jednak nie będzie. Z tytułu miejsca zajętego na koniec sezonu klub zarobi niewiele ponad 200 tys. złotych, oszałamiające nie będą także wpływy z transmisji przeprowadzanych przez stację na żywo, bo na stadion przy Olimpijskiej kamery francuskiej stacji witały ledwie kilkakrotnie.
Łącznie ze stałą pulą, jaka wpłynie na konto każdego klubu ekstraklasy Polonia wzbogaci się o blisko 4 mln złotych, z czego spora część pójdzie na spłatę zadłużenia i bieżącą działalność klubu. Na wielkie wzmocnienia pieniędzy w Bytomiu dziś nie ma i trudno się spodziewać, żeby nagle się znalazły. Władze klubu liczą na wsparcie lokalnych przedsiębiorców. - Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Dopiero teraz przekonamy się komu naprawdę dobro tego klubu leżało na sercu - mówi Damian Bartyla, prezes śląskiego klubu.
Pomóc ma miasto, które kilka miesięcy temu zgłosiło gotowość do przejęcia pakietu akcji klubu. Proces zatrzymał się jednak w miejscu, bowiem władze Polonii nie zdołały dotąd wycenić wartości akcji klubu i nie wydały zgody na dysponowanie herbem klubu z Olimpijskiej. W Bytomiu nie gasną obawy, że Polonia podzieli w przyszłym sezonie los Odry Wodzisław Śląski, która pierwszego sezonu po spadku z ekstraklasy nie zdołała dograć do końca.