"Moją jedyną zaletą są świetni piłkarze" - Twórca najlepszej drużyny w historii czy szczęściarz, który nic nie zepsuł?

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

<i>- Ten zespół mógłby osiągnąć to samo z innym trenerem, ale ja nie dokonałbym tego z innymi piłkarzami</i> - przyznaje Pep Guardiola po wywalczeniu 10. trofeum w ciągu trzech lat. <i>- Jest najlepszy na świecie</i> - twierdzą jednak zgodnie Leo Messi i Jose Mourinho.

W tym artykule dowiesz się o:

Odkąd przyszedł na świat w oddalonym ledwie 50 km od Barcelony Santpedor, wiedział, że życie poświęci Dumie Katalonii. Do słynnej La Masii trafił w wieku 13 lat, gdzie po 6 sezonach wypatrzył go Johan Cruyff i dał szansę grę w pierwszym zespole. Regularnie zaczął pojawiać się w wyjściowej "11" w 1992 roku. Wziął udział w niemal całym finale LM przeciwko Sampdorii (1:0), a magazyn Guerin Sportivo uhonorował go nagrodą dla najlepszego europejskiego piłkarza do lat 21. Przez 10 sezonów występów na Camp Nou Pep Guardiola wywalczył wiele trofeów, w tym 6 tytułów mistrza Hiszpanii, lecz, choć po odejściu Jose Bakero pełnił funkcję kapitana, nigdy nie otrzymał statusu megagwiazdy. Wszystko za sprawą mało widowiskowej pozycji - defensywnego pomocnika - i spokojnej, wyważonej postawy na boisku. - Mogę o nim powiedzieć, że jest wyjątkowym graczem - inteligentnym i mądrym. Dokładnie analizuje mecz, wszystkie jego podania są znakomite, precyzyjne i wykonane we właściwym czasie. On nigdy nie traci piłki! - zachwycał się Josepem Bryan Robson. Podobnego zdania był Fabio Capello, który prowadził Guardiolę w AS Roma. - Jest jednym z nielicznych intelektualistów w szatni. Koncentruje się nie tylko o futbolu, ale też na literaturze i wydarzeniach kulturalnych. Będąc na szczycie, myślał najszybciej na boisku. Był prawdziwym liderem. Choć epatował spokojem, zawsze potrafił wiedział co powiedzieć, używając najwłaściwszych słów - opisywał Włoch. - Piłkarze mają swoje rozumy w nogach, ale nie dotyczy to wszystkich - mawiał sam Guardiola.

Ostatnie lata kariery 47-krotnego reprezentanta Hiszpanii, który wystąpił też w 5 meczach kadry ukochanej przez siebie Katalonii (- Istnieje szczególna relacja pomiędzy Katalończykami a drużyną, którą nazywamy Barça. Przez lata byliśmy represjonowani kulturowo i językowo. To sprawia, że kwestie związane z ojczyzną kocha się bardziej i zawsze chce się bronić swojego narodu - uważa Guardiola), nie należały do udanych. Przygoda z Serie A, gdzie poza Romą występował w Brescii, zakończyła się wykryciem w organizmie piłkarza nandrolonu i zawieszeniem na 4 miesiące. Choć po latach został oczyszczony z zarzutów, niesmak w Italii pozostał. Ostatnie mecze w latach 2003-2006 rozegrał w Katarze i Meksyku u jednego ze swoich mentorów Juana Manuela Lillo, by równolegle rozpocząć intensywne przygotowania do pracy trenerskiej. Efekty przyszły natychmiast kiedy objął Barcę B - 24 zwycięstwa w 36 spotkaniach z blisko dwoma strzelonymi golami na mecz. Gdy jednak Joan Laporta postanowił powierzyć mu pierwszą drużynę, wielu fanów protestowało i wątpiło, czy niedoświadczony trener sprosta wyzwaniu i odbuduje zespół, który ukończył sezon 18 punktów za Królewskimi i 10 za Villarrealem, a w Lidze Mistrzów przez 180 minut nie strzelił bramki Man Utd. Team odchodzącego Franka Rijkaarda przeżywał wyraźny kryzys formy - w ciągu dwóch lat nie wywalczył żadnego trofeum. - Guardiola to człowiek, na którego możemy liczyć. Ma charakter, klasę, wiedzę, a ponadto miłość do klubu. To wszystko, czego potrzebujemy - uzasadniał wybór Laporta, lecz mało kto ufał ówczesnemu prezydentowi.

Guardiola bez kompleksów podjął się zadania i szybko okazało się, że jest do niego stworzony. - To pochłania go znacznie bardziej niż gdy był piłkarzem. On żyje Barcą 24 godziny na dobę. Martwimy się, bo bierze na siebie zbyt wiele, ale taki już jest - opisuje zaangażowanie ojciec Pepa, Valenti. - Nie daje sobie nawet minuty wytchnienia. Jest uparty, a piłka to dla niego całe życie. Prawie dostał choroby na punkcie futbolu - ocenia pół żartem, pół serio Xavi. Jako pierwszy cel Guardiola wyznaczył pozbycie się psujących atmosferę w szatni Ronaldinho i Deco, a także Gianluki Zambrotty oraz Liliana Thurama i... konsekwentnie go zrealizował. - Jest bardzo poważny i zawsze dąży do tego, co sobie postanowi - uważa brat 40-latka, Pere. Rok później na Camp Nou, także na skutek polecenia szkoleniowca, nie było również Samuela Eto'o czy Eidura Gudjohnsena, których styl nie pasował do koncepcji trenera. Tę ostatnią idealnie scharakteryzował Laporta: - Preferuje grę, którą lubi tak wielu spośród nas, kibiców Barcy: futbol na serio, ale biorący pod uwagę widowisko. Guardiola wie, jak znaleźć równowagę. Równocześnie złoty medalista IO z 1992 roku dokonał kluczowych dla obecnego kształtu Dumy Katalonii wzmocnień - za bezcen pozyskał Gerarda Pique (obecnie bezbłędny stoper i prawdziwa ostoja defensywy kosztował ledwie 5 mln euro!), kupił prawdopodobnie najbardziej ofensywnego obrońcę świata Daniego Alvesa i nie bał się wprowadzić do pierwszej drużyny żółtodziobów wychowanych w miejscowej szkółce: Sergio Busquetsa i Pedro. Dziś bez tego kwartetu trudno wyobrazić sobie mistrzów Hiszpanii. Guardiola zarządził też w drużynie żelazną dyscyplinę i nie obawiał się złajać Messiego, gdy ten zwyzywał Rafaela Marqueza, i nałożyć kary finansowej na szóstkę graczy, którzy spóźnili się na trening.

Katalończyk poza niewątpliwymi zasługami miał również sporo szczęścia. Trafił do zespołu, w którym prym wiedli Xavi, Andres Iniesta i przede wszystkim Leo Messi. Choć wszyscy z nich zgodnie zapewniają, że Pep nie ma sobie równych w swoim fachu (- Najlepszy trener? Guardiola i nie chodzi jedynie o zdobyte tytuły, ale o jego filozofię i poświęcenie - podkreśla "atomowa pchła"), to trudno wyrokować, czy Guardiola ulepszył ich indywidualne piłkarskie rzemiosło. To jednak za jego sprawą w Barcelonie tak sprawnie funkcjonuje "tiki-taka" - bodaj najtrudniejsza z wersji futbolu, pozwalająca kontrolować i piłkę, i przeciwnika. Setki krótkich podań (684 przy 331 Realu w wybornym listopadowym 5:0), wymienność pozycji, wysoki pressing oraz pasja i intensywność wciąż doprowadzają do rozpaczy nawet najsilniejszych rywali. - Rozgrywają piłkę tak szybko, że nie ma szans nadążyć. Po meczu z nimi czujesz się rozbity i zdesperowany - przyznaje trener Mallorki Michael Laudrup. - Musimy grać jak najdłużej na połowie przeciwnika. Martwię się, gdy piłka jest na naszej części. Gdy nie mamy futbolówki przy nodze, gramy okropnie - przekonuje Guardiola. Dość powiedzieć, że odkąd objął FCB jego podopieczni tylko raz posiadali piłkę przez mniej niż połowę czasu gry, ale także wówczas, w marcu 2010 roku, wygrali 2:1 z Getafe. W tym elemencie Katalończycy dominują coraz bardziej - gdy Pep zaczynał pracę rozgrywali piłkę przez nieco ponad 65 procent, obecnie - blisko 73! - Gdy grałem w Sevilli, musiałem szukać piłki i walczyć o nią. Tutaj po prostu pojawia się przy mojej nodze - twierdzi Seydou Keita.

Pierwszym wiekopomnym osiągnięciem nowego opiekuna było rozbicie w końcówce sezonu 2008/2009 Królewskich na ich terenie 6:2. W tym okresie na dobre rozbłysła gwiazda Messiego, któremu Guardiola, wbrew predyspozycjom reprezentanta Albicelestes, nie obawiał się polecić występów na środku ataku, pozostawiając przy tym pełną swobodę. - Środkowi obrońcy nienawidzą być wyciągani ze swoich pozycji. Po prostu nie wiedzieliśmy, czy biegać za nim, czy nie - komentował po klęsce stoper Realu, Christoph Metzelder. Za sprawą Guardioli kluczowe role zaczęli odgrywać Xavi i Iniesta, którzy jeszcze finał LM w 2006 roku zaczęli jako rezerwowi. - Oni mają szczególną relację, zachowują się tak, jakby jeden dokładnie wiedział, gdzie jest drugi - uważa Gio van Bronckhorst. Jak przekonuje starszy z magicznego duetu, taka charakterystyka gry jest wyłącznie zasługą trenera. - Pep zawsze powtarza, że najważniejsze to utrzymywać się przy piłce. Mówi tylko trzy, cztery najważniejsze rzeczy o tym, jak będzie grał rywal. Wszystko trwa zaledwie 10 minut. Najważniejszy jest jego plan. A przy tym namawia nas do czerpania radości z futbolu - opisuje Xavi. Guardiola z kolei przy każdej okazji podkreśla, jak wiele zawdzięcza podopiecznym. - Nigdy już nie będziemy oglądać tak wspaniałych zawodników, oni są naprawdę wyjątkowi - oznajmił, gdy Katalończycy obronili mistrzostwo Hiszpanii w 2010 roku. Zdaniem Pepa wyniki to w znacznej mierze zasługa systemu szkolenia przy Camp Nou. W niedawnym finale Champions League wystawił aż 7 wychowanków La Masii, m.in. Victora Valdesa, Busquetsa i Pedro, a rezerwowymi byli Carles Puyol i Bojan Krkić. - To niezwykłe zrządzenie losu, że mieliśmy do dyspozycji Xaviego i Iniestę w tak młodym wieku. Wygrana z Realem 5:0 mogła mieć miejsce tylko dzięki 15-20 latom tworzenia w Barcie właściwego stylu - analizuje. Umiłowany w otwartej i ofensywnej grze Guardiola od początku szczególną wagę przywiązał na formacji obronnej. U Pepa wszyscy, za wyjątkiem Messiego, zobligowani zostali do aktywnej postawy w defensywie. W efekcie, począwszy od sezonu 2007/2008, Barca traciła kolejno 43, 35, 24 i 21 bramek, a Valdes przy niedużym wysiłku mógł trzykrotnie odebrać Trofeo Zamora przyznawane bramkarzowi La Liga, który przepuścił najmniej strzałów w sezonie.

Przez trzy sezony dowodzenia Barceloną Guardiola wywalczył 10 trofeów. Zawrót głowy wywołać mogą statystyki Blaugrany, która spośród 183 oficjalnych meczów przegrała zaledwie 17, aż 72 procent pojedynków kończąc zwycięsko. Pep w 2009 i 2011 roku otrzymał Onze d'Or - nagrodę dla najlepszego trenera Europy. W 2010 zdystansował go Jose Mourinho, który wraz z Interem - jednak, zdaniem wielu, stosując "antyfutbol" - jako jedyny zatrzymał Dumę Katalonii Guardioli. Ten dowiódł jednak swojej wyższości, rozbijając Real "The Special One" i w Primera Division, i w Champions League. - Nie będę z nim rywalizował na słowa podczas konferencji prasowych. Zobaczymy się na boisku - pokazał klasę, odcinając się od pojedynków na słowa z Portugalczykiem. - Biorąc pod uwagę, że ma dopiero 40 lat i wygrał już wszystko co możliwe, trzeba uznać, że jest najlepszym coachem na świecie - przyznaje jednak sam Mourinho. - Nie robię nic innego niż inni szkoleniowcy czy to w ekstraklasie, czy w niższych ligach. Nie uważam się za lepszego. Po prostu wykonuję swoją pracę jak najlepiej, pamiętając skąd pochodzę i będąc uczciwym wobec zawodników - przyznał Guardiola niedługo po błyskotliwej wiktorii nad Man Utd na Wembley. Pep nietrafnych wyborów jednak się nie ustrzegł - pozyskał za 25 mln euro Dmytro Czyhrynskiego, który na Camp Nou zupełnie się nie sprawdził, i, dokonując jednego z najdroższych transferów w historii futbolu, sprowadził Zlatana Ibrahimovicia. Buntowniczego Szweda nie udało mu się ujarzmić. - Tak naprawdę to mały człowiek, który jest nikim. Uważam, że prowadząc inny zespół nic by nie osiągnął - stwierdził "Ibra", odchodząc w atmosferze wzajemnych oskarżeń do Milanu.

Pytania, czy Pep poradziłby sobie w słabszej drużynie, powracają jak bumerang. - To udowodnione, że Guardiola jest ważniejszy od zawodników. Oczywiście, on zapewnia, że jest odwrotnie, ale trudno, by mówił, że jest najlepszy na świecie. Spójrzmy, kim byli Pique, Busquets czy Pedro zanim trafili pod jego skrzydła - zauważa legendarny selekcjoner Argentyny, Cesar Luis Menotti. Nie ulega wątpliwości, że Barca pod wodzą następcy Cruyffa i Louisa van Gaala wciąż wzrasta. W finale LM 2009 w Blaugranie, wystąpiło aż 9 graczy, którzy byli pierwszym wyborem Rijkaarda w koszmarnym sezonie 2007/2008. Jednak w Rzymie barcelończycy wcale nie grali perfekcyjnie i zwyciężyli, przy 51 procentach posiadania piłki, przede wszystkim wykorzystując słabości Czerwonych Diabłów. Ideał osiągnięty został dwa lata później, gdy "11" sir Alexa Fergusona w ogóle nie doszła do głosu i została zupełnie zdominowana przez mających futbolówkę przy nodze przez 63% gry Katalończyków! Znamienny jest również bilans spotkań z odwiecznym rywalem z Madrytu - pod wodzą Holendra 3-2-5, za czasów Guardioli 6-2-1! Czy obecna Barca jest drużyną wszech czasów? - Są najlepsi w historii, choć w Madrycie nikt nie chce tego przyznać - uważa zawodnik... Realu, Fernando Gago. - Były wcześniej znakomite zespoły, ale nasz jest wyjątkowy i nie do pobicia - ocenia Xavi. Z powszechną opinią zawodników i kibiców nie zgadza się Guardiola. - Przez lata było mnóstwo świetnych teamów: Ajax Cruyffa, Milan Sacchiego, Real di Stefano czy Santos z Pele. Nie sądzę, by można dokonywać takich porównań. Każda epoka jest inna. Jeśli za 5, 10 czy 15 lat niektórzy ludzie będą pamiętać nas ze względu na nasz styl gry, będzie to ogromny sukces - zaznacza skromnie.

Guardiola poprowadzi FCB jeszcze co najmniej przez rok. - Moja przyszłość będzie bardzo ciężka, ponieważ w innym klubie trafię na innych piłkarzy, którzy wciąż będą myśleć: "wcześniej miał do dyspozycji lepszych zawodników". Teraz czuję, że chcę jeszcze przez rok podziwiać graczy Barcelony. Ludzie mówią "Pep jest dobry, ale gdy tylko zdarzy się słabszy sezon od razu zostanie zwolniony". Trener jest uzależniony od piłkarzy - stwierdził w maju. Czy Guardiola postanowi odejść, znajdując się na szczycie, i będzie chciał udowodnić swoją wartość gdzie indziej? Nie od dziś ogromnymi zarobkami (36 mln euro rocznie) kuszą go zaprzyjaźnieni szejkowie z Kataru. - Jeśli naprawdę to rozważa, nigdy więcej nie powinien o tym myśleć - zachęca Pepa do pozostania w Katalonii na lata Ferguson. - Dlaczego? Bo stworzył najlepszą drużynę, z jaką kiedykolwiek się zmierzyłem - dodaje menedżer Man Utd od ćwierćwiecza.

Źródło artykułu: