Orest Lenczyk: Człowiek nie przewraca się o góry, tylko o kretowiska

Piłkarze Śląska Wrocław w niedzielę zremisowali 1:1 z Górnikiem Zabrze. W czwartek już natomiast wicemistrzowie Polski w Sofii zmierzą się z Lokomotiwem w rewanżowym meczu eliminacji do Ligi Europejskiej. Po spotkaniu z zabrzanami do tej potyczki nawiązał trener WKS-u.

Artur Długosz
Artur Długosz

Po ciekawym spotkaniu Śląsk Wrocław zremisował 1:1 z Górnikiem Zabrze. Wrocławianie znów nie zdołali wykorzystać kilku okazji strzeleckich, które sobie wypracowali. - Trenera powinna cechować cierpliwość. Z drugiej strony musi on sobie zdawać sprawę, że cierpliwość też dotyczy kibiców czy właścicieli klubu - żeby się im nie zachwiała czy nie skończyła. Nie zlekceważyliśmy Górnika, bo ta drużyna szczególnie dzięki tym zawodnikom, którzy grają ze sobą dłuższy okres, mam na myśli obrońców, pomocników i rozgrywającego, w pierwszej połowie nie chcę powiedzieć, że była lepszą drużyną, bo to należy do dziennikarzy, ale z pewnością nie była od nas gorsza - mówił Orest Lenczyk na pomeczowej konferencji prasowej.

W drugiej połowie na boisku razem przebywali napastnicy Cristian Diaz i Johan Voskamp. Ten drugi strzelił też gola, choć trafienie najpierw zaliczono Diazowi. - Mogę tylko być zadowolonym ze stwarzanych sytuacji w kolejnym meczu. Sprawa ich wykorzystywania spędza pewnie sen z oczu, a postawa dwóch napastników - i Diaza, i Voskampa mogę powiedzieć drgnęła. Mam nadzieję, że będzie coraz lepiej. Zadowolony jestem z gry z obrońców środkowych, z bocznymi różnie bywało, choć z uwagi na straconą bramkę Celeban był angażowany nie wiem czy za często, ale eksploatował się w grze do przodu. Nawet mógł się pokusić o zdobycie bramki. Z jednej strony potwierdza to, że mamy kilku zawodników, którzy mogą grać na dwóch trzech, pozycjach, ale zostaje problem z tym, żeby grali na jednej, ale najlepiej, aby absolutnie nie byli piłkarzami do zmiany - komentował dalej "Oro Profesoro".

Za tydzień wicemistrzowie Polski podejmą na własnym stadionie Łódzki Klub Sportowy. Piłkarze beniaminka T-Mobile Ekstraklasy w 1. kolejce przegrali z Lechem Poznań aż 0:5. W czwartek jednak wrocławianie w meczu eliminacji do Ligi Europejskiej rywalizować będą w Sofii z miejscowym Lokomotiwem. - Na odprawie przedmeczowej powiedziałem moim zawodnikom, że na pewno nie będą na ostatnim miejscu po pierwszym meczu, bo nie przegrają 0:6. Mam nadzieję, że w Sofii nasi rywale nie ustawią tej lokomotywy pod bramką tak, jak już zrobili we Wrocławiu w pierwszej połowie, a będą grać. Mam nadzieję, że pogramy z nimi tak, że nie będziemy wracać na tarczy. Znowu będziemy mieli problem po dwóch dniach po powrocie, bo w niedzielę gramy z ŁKS-em, który z pewnością będzie chciał zrobić wszystko, aby ta pierwsza wpadka była zapomniana - zaznaczył doświadczony trener.

W niedzielnym spotkaniu nawet na ławce rezerwowych w ekipie WKS-u zabrakło Waldemara Soboty. Ten piłkarz został trochę poturbowany w starciu z Bułgarami z Sofii. - Mam go na co dzień. W okresie przygotowawczym miał uraz stopy. Masażyści twierdzili, że jest wszystko w porządku, on też rwał się do gry to go wystawiłem i po 10 minutach zszedł. Nie chciałem doprowadzić do podobnej sytuacji mając go absolutnie jako mam nadzieję zdrowego na sto procent w Sofii - wyjaśnił trener Orest Lenczyk powody absencji byłego piłkarza MKS-u Kluczbork.

W czwartek wicemistrzowie Polski będą mieli okazję awansować do kolejnej rundy eliminacji do Ligi Europejskiej, gdzie mogą trafić już na renomowanego rywala. - Człowiek nie przewraca się o góry, tylko o kretowiska. W następnej kolejce możemy wylosować zespół, który będzie murem nie do przebicia, a nas sprowadzi na ziemie. Nie jesteśmy na obecną chwilę w stanie zagrać naszymi najlepszymi zawodnikami, co nie znaczy, że jeżeli oni będą to będziemy wielką drużyną. Przecież my nawet nie mamy reprezentanta Polski - podsumował trener Śląska Wrocław.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×