Obraniak podjął ostateczną decyzję: Chciałem odejść z Lille, ale nie było konkretnych ofert

Ludovic Obraniak, odkąd zakończył się sezon 2010/2011, niejednokrotnie podkreślał, że jest niezadowolony z pozycji dżokera w klubie. Reprezentant Polski był zdecydowany odejść z zespołu mistrza Francji, ale ostatecznie kolejny rok spędzi w OSC Lille.

W tym artykule dowiesz się o:

Minione rozgrywki były dla Ludovica Obraniaka pełne wzlotów i upadków. Z jednej strony grał niewiele i mnóstwo minut spędził na ławce rezerwowych, z drugiej - wywalczył z Les Dogues podwójną koronę i został bohaterem finału Pucharu Francji na Stade France. - Szanse na pozostanie w klubie oceniam na 50 do 50 - mówił w czerwcu 26-latek (więcej TUTAJ).

"Ludo" był łączony z zespołami z Niemiec i Turcji. Jak się jednak okazuje, na biurko działaczy Lille nie wpłynęła żadna konkretna oferta. - Na rynku transferowym było raczej cicho i nie otrzymałem jakichś wyjątkowych propozycji - przyznaje pomocnik. W tej sytuacji Obraniak postanowił zgodzić się na dalsze występy w zespole Rudiego Garcii, choć ma świadomość, że nie będzie pierwszym wyborem trenera (więcej TUTAJ).

- Jestem piłkarzem Lille. Mam tutaj najlepsze warunki do trenowania i równocześnie pewną szansę, że mój kontrakt wygaśnie już w styczniu i wtedy będę mógł odejść za darmo. Na takich warunkach moja sytuacja jest dobra - przyznaje wychowanek FC Metz.

Umowa Obraniaka ważna jest do 30 czerwca 2012 roku. Niewykluczone jednak, że jeśli Polak będzie nadal niezadowolony ze swojej pozycji, zostanie ona za porozumieniem stron rozwiązana podczas zimowego okienka transferowego. - Przedłużenie kontraktu? Nie osiągnęliśmy jeszcze tego poziomu w rozmowach, więc na razie nie mam o czym myśleć - dodaje.

16-krotny reprezentant Polski sezon zaczął w roli rezerwowego, jednak w Superpucharze Francji zdążył w końcówce meczu zaliczyć dwie asysty. Z Lille już od 6 sierpnia i wyjazdowego spotkania z Nancy rozpocznie rywalizację w Ligue 1. W połowie września mistrzowie Francji wystartują w fazie grupowej Ligi Mistrzów.

Komentarze (0)