Nazwiska Łukasza Piszczka i Eugena Polanskiego do znudzenia były powtarzane podczas zgrupowania reprezentacji Polski przed meczem z Gruzją. Pytano o nich piłkarzy, trenerów i każdy miał swoją opinię na ich temat. Jednak w środowy wieczór tylko Polanski pojawił się na boisku. Przed meczem wielu kibiców zarzekało się, że będzie gwizdało na "farbowanego lisa".
W trakcie zgrupowania w Legnicy fani robili sobie zdjęcia z Polanskim, prosili o autograf i dziękowali, że zdecydował się grać dla biało-czerwonych. Jednak prawdziwym testem miał być pojedynek z Gruzją. Franciszek Smuda wystawił nowego podopiecznego do podstawowego składu.
Podczas wyczytywania nazwisk przez spikera Polanski nie zebrał najwięcej braw, ale było ich zdecydowanie więcej niż gwizdów. To był pierwszy znak, że pomocnik Mainz wcale nie musi być źle przyjęty przez fanów.
Przed meczem na jednej z trybun na kilka minut zawisł transparent z napisem "Ojgen spie...j" (wersja ocenzurowana), jednak służby porządkowe szybko go ściągnęły i z pewnością większość osób na stadionie w ogóle go nie zobaczyła. Był bowiem słabo czytelny i mało widoczny.
Kiedy rozbrzmiał pierwszy gwizdek i Polanski doszedł do piłki, nie było słychać gwizdów. Przy kolejnych kontaktach z futbolówką jedynie kilka osób buczało na nowego reprezentanta. Większość fanów przyjęła go jak "swojego" i po udanych zagraniach nagradzała go gromkimi brawami.
Kwadrans przed końcem piłkarz urodzony w Sosnowcu doznał kontuzji i musiał opuścić boisko. To był test "przyjęcia" go do polskiej kadry przez kibiców. Większość z nich brawami nagrodziła Polanskiego. Wprawdzie pojawiły się gwizdy, lecz były słabo słyszalne. Wygląda zatem na to, że kibice zaakceptowali Polanskiego w reprezentacji narodowej.
Sam zawodnik przyznaje, że nie słyszał gwizdów. - Nie słyszałem ich prawie wcale. Byłem skoncentrowany na meczu i chyba udźwignąłem ten ciężar. Na duchu podniosły mnie za to brawa, które usłyszałem schodząc z boiska. To mnie bardzo ucieszyło - powiedział po meczu.
Polanski nie śpiewał hymnu, lecz zapowiada, że nauczy się Mazurka Dąbrowskiego. - Hymnu całego jeszcze nie znam, dlatego nie śpiewałem. W tym czasie starałem się jak najbardziej skoncentrować na samym meczu. Na pewno nauczę się całego hymnu - dodał.
Zachwycony występem Polanskiego był z kolei Grzegorz Lato, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej. - Myślę, że nasz nowy nabytek sprawdził się. Widać, że to jednak dużego formatu piłkarz. Będzie bardzo przydatny jeżeli chodzi o mistrzostwa Europy - przyznał były król strzelców mistrzostw świata.
Swojego zadowolenia nie krył również Franciszek Smuda, który także pokusił się o komplement w stronę Polanskiego. - Spełnił nasze oczekiwania. Po tym całym zamieszaniu wywołanym przez niektóre media grał z presją, ale pokazał, że jest w stanie to unieść.
Mniej wylewny był kapitan zespołu Jakub Błaszczykowski, który powiedział dziennikarzom, żeby to oni ocenili grę Polanskiego. Natomiast Jakub Wawrzyniak stwierdził: - To był pozytywny występ. Moja subiektywna ocena jest taka, że sporo wniósł do gry. Poza boiskiem jest bardzo spokojny. Stara się delikatnie wkomponować w zespół. Tak naprawdę nie było kiedy poznać się bliżej, ponieważ trenowaliśmy dwa razy dziennie. Każdy wolny czas przeznaczaliśmy na odpoczynek, aby jak najlepiej przygotować się do meczu z Gruzją.
Wygląda na to, że kibice zaakceptowali Polanskiego i pomocnik Mainz może czekać na kolejne powołanie na mecze z Meksykiem i Niemcami. Szczególnie ten drugi będzie ważny dla niego, bowiem wychował się w tym kraju. - Będę robił wszystko, żeby wygrać ten mecz. Na boisku wszelkie sentymenty odstawię na bok. Ciężko powiedzieć, czy będę się wówczas cieszył ze zdobytej bramki. Ale myślę, że tak. Strzelony gol zawsze daje powody do radości - zakończył Eugen Polanski.
Eugen Polanski / Fot. Łukasz Haznar