Piłkarze z Łodzi bardzo dobrze przyjęli wynik meczu w Gdańsku. - Remis jest dobrym wynikiem i przed meczem bralibyśmy go w ciemno, gdyż właśnie takie było założenie, aby po tych ostatnich meczach zdobyć punkt na wyjeździe - powiedział Marek Saganowski, który po meczu w Gdańsku był świadkiem wygwizdania zespołu gospodarzy przez kibiców Lechii. - Każdy z kibiców może być rozdrażniony, jeśli jego drużyna nie wygrywa. Trzeba być z nią jednak do samego końca i wierzyć, że będzie lepiej - stwierdził piłkarz w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
ŁKS jest beniaminkiem T-Mobile Ekstraklasy i początek sezonu miał bardzo trudny. - Różnica była widoczna przede wszystkim w dwóch pierwszych meczach. Lech praktycznie wszystkich broni, Śląsk pokazał że może wygrać 3:1 z Legią na wyjeździe, więc nie tylko my będziemy tam przegrywać. Kara, która nas spotkała w pierwszym meczu była jednak bardzo mocna. Lech stworzył 7 sytuacji i strzelił 5 bramek. Lechia też stworzyła sytuacje, jednak nie były one tak klarowne - ocenił Saganowski zadowolony z tego, w jakich warunkach przyszło mu grać w Gdańsku. - Fajnie jest wrócić i zobaczyć taki stadion. Aż miło mi było tutaj przyjechać - skomplementował doświadczony zawodnik.
Jak na razie ŁKS musi grać poza swoim stadionem i piłkarze klubu z Łodzi czekają na powrót na własny stadion. - Na pewno mi i wszystkim tego brakuje. Zawsze mecz u siebie jest sporym handicapem, niezależnie jaki by ten stadion nie był. Na cztery mecze trzy i pół rozegraliśmy na wyjeździe, bo stadion w Bełchatowie też nie jest nasz - powiedział Saganowski. - Ciężej jest strzelać bramki na wyjeździe, gdyż w większości spotkań się broniliśmy i graliśmy z kontry. Przy bieganiu za piłką człowiek męczy się dwa razy mocniej - zauważył.