Pierwszy raz od 28. maja, podopieczni Artura Skowronka musieli przełknąć gorycz porażki na własnym obiekcie. Wtedy to Ruch poległ z poznańską Wartą 0:1. Teraz Piast Gliwice zakończył świetną passę gospodarzy, pokonując ich 2:1. - Myślę, że na pewno zagraliśmy dwie różne połowy. Pierwszą odsłonę meczu trochę przespaliśmy, straciliśmy bramkę do szatni. Na początku drugiej części gry Piast szybko podwyższył na 2:0. Jednak w całym meczu, a w szczególności w drugiej połowie mieliśmy kilka sytuacji, w których powinniśmy trafić. Szkoda, bo był to fajny mecz, widać było dużo walki i zaangażowania na boisku. Niestety, jeśli się nie strzela bramek, to się nie wygrywa - powiedział po meczu z Piastem Gliwice w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zawodnik Ruchu Radzionków, Piotr Rocki. - Pierwsza odsłona dała nam do myślenia, bo wiedzieliśmy, że ją przespaliśmy i w drugiej już to dawaliśmy z siebie wszystko. Szkoda, że nie było tak od pierwszej minuty, bo wynik na pewno byłby korzystny w drugą stronę - dodał.
Piast przegrał dwa ostatnie spotkania. Najpierw 0:2 w ligowej potyczce z Olimpią Grudziądz, następnie 0:1 w meczu pucharowym z Cracovią Kraków. Czy zawodnicy Ruchu liczyli na słabość swojego rywala? - To są derby i nie ukrywaliśmy, że mierzymy się z ciekawym przeciwnikiem. Piast zdobył do meczu z nami dziewiętnaście punktów, grając cały czas na wyjazdach. Gliwiczanie przyjechali do nas, nie położyli się na boisku. Ta liga jest tak ciekawa, że wiadomo, iż każdy z każdym może wygrać. Myślę, że powinniśmy mieć tylko do siebie bardzo duże pretensje. Pierwsza połowa naprawdę nie była w naszym wykonaniu taka, jaką ją sobie zaplanowaliśmy, tak słabych pierwszych 45 minut na pewno jeszcze w tej rundzie nie zagraliśmy. Mam nadzieję, że był to wypadek przy pracy. Jesteśmy znani z tego, że walczymy do końca, mamy charakter, wyglądamy dobrze motorycznie i nie odpuszczamy. Jednak przez tą pierwszą odsłonę musimy uderzyć się w klatę i powiedzieć sobie kilka słów w szatni, żeby więcej takie coś się nie powtórzyło - podkreślił pomocnik.
Mimo, że w Radzionkowie padły trzy bramki, to mogło być ich o wiele więcej. Jednak zarówno skuteczność Ruchu, jak i Piasta trochę zawiodła i mecz zakończył się wynikiem 2:1 dla gości. - Sytuacje się klarowały, ponieważ mecz w drugiej połowie był nastawiony na zdobycie gola. Nie było murowania bramki, nikt nie wjechał autobusem w pole karne. Piast szybko strzelił na 2:0 i wtedy się cofnął, grał z kontry, a my atakowaliśmy, więc to goście byli w lepszej sytuacji. My się nie poddaliśmy, walczyliśmy do końca i dążyliśmy do wyrównania. Mogła o tym przesądzić moja sytuacja, jednak nie strzeliłem na 2:2. Potem mielibyśmy jeszcze dużo czasu, żeby wygrać, ale szkoda, że się nie udało. Żałujemy tego, jednak mamy teraz kilka dni do następnego meczu, aby przemyśleć nasze błędy. Musimy się wziąć w garść przed domowym spotkaniem z Sandecją - skomentował były gracz Podbeskidzia Bielsko-Biała.
Pojedynek z Sandecją będzie bardzo ważny dla "Cidórw". W tym starciu zawodnicy Ruchu będą chcieli udowodnić, że taki mecz, jak ten z Piastem Gliwice, więcej się już nie powtórzy. - Szkoda, że nasza twierdza została zdobyta. Remis też na pewno by nas usatysfakcjonował po całym spotkaniu. Będziemy z pewnością chcieli zatrzeć tą plamę, mamy na to trochę czasu. To wszystko będzie jak zawsze przygotowane z głową i z Sandecją wyjdziemy na boisko w innych nastrojach, i z innymi założeniami taktycznymi. Zrealizujemy je w stu procentach - odważnie zakończył Piotr Rocki.