Grzegorz Baran: W tej zwariowanej lidze można zarówno wygrać, jak i przegrać z każdym

PGE GKS Bełchatów zremisował bezbramkowo w meczu z Lechią Gdańsk. Po spotkaniu wypowiedział się Grzegorz Baran, który zauważył, że nadchodząca przerwa na reprezentację może przysłużyć się GKS-owi, który powinien wkrótce wyjść z ostatniego miejsca w lidze.

W piątek piłkarze bełchatowskiego klubu przystępowali do meczu z Lechią jako outsiderzy, jednak nie było tego widać na boisku. - Jesteśmy na ostatnim miejscu w tabeli, z tym się zgodzę, bo nie da się tego oszukać. Mimo to zaprezentowaliśmy się na stadionie w Gdańsku z dobrej strony. Zagraliśmy dobry futbol i byliśmy co najmniej równorzędnym przeciwnikiem dla Lechii Gdańsk - powiedział Grzegorz Baran, który wypowiedział się na temat piątkowego meczu. - To ciężki teren, stadion robi wrażenie, a kibice pomagają. Jesteśmy w jakimś stopniu z tego zadowoleni, ale jednak nie do końca. Pamiętamy, że mamy ciężką sytuację, przed tym meczem mieliśmy zaledwie cztery punkciki i musimy zdobywać ich jak najwięcej, aby się utrzymać. Nie ma co ukrywać, to jest nasz cel w tym sezonie. Nie wykorzystaliśmy 3-4 stuprocentowych sytuacji, jednak nie mamy pretensji do Pawła Buzały. Wrócił po kontuzji, nie grał długie miesiące i chciał się pokazać przed własną publicznością. Gdyby strzelił pierwszą bramkę, to zdobyłby pewnie cztery. Na pewno Paweł odda to jednak w kolejnych spotkaniach - powiedział Baran w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

PGE GKS zremisował z Lechią 0:0, jednak wynik 2:2, a nawet wyższy byłby bardziej adekwatny do tego, co działo się w meczu. Bełchatowianie mieli co najmniej cztery stuprocentowe sytuacje, Lechia również. Nikt nie miałby też nic przeciwko, gdyby sędzia podyktował dwa karne. - Zgadzam się z tym. W pierwszej połowie po naszym indywidualnym błędzie w obronie Tadić wyszedł sam na sam z bramkarzem, również po strzale Łukasza Surmy kapitalną interwencją popisał się Maciek Szmatiuk - wylicza Baran. - Zgodzę się też z tym, że były dwa karne na Tadiciu i na Tomku Wróblu. Sędzia nigdzie nie gwizdnął, więc zostało to wyrównane i nie będziemy komentować pracy sędziego - zaśmiał się nasz rozmówca.

Bełchatowianie są już sporo minut bez strzelonej bramki w oficjalnym meczu. Jak przekonuje Baran, spora w tym zasługa debiutującego w Lechii 18-latka, Wojciecha Pawłowskiego. - Trzeba oddać młodemu chłopakowi , że wyszedł i zadebiutował. Jest on jednym z bohaterów Lechii Gdańsk. To nie jest tak, że nie trafialiśmy w bramkę, ale on wychodził, skracał. Chwała mu za to - pochwalił rywala Baran który sądzi, że zarówno PGE GKS, jak i Lechia zakończą sezon wyżej w tabeli. - Musimy być wyżej w tabeli. My musimy się utrzymać w T-Mobile Ekstraklasie i zrobimy wszystko, aby do tego doprowadzić. Trzeba się piąć w górę. Lechia też na to zasługuje, stadion robi wrażenie, kibice niosą zawodników i kwestią czasu jest wyjście gdańskiego klubu z kryzysu - stwierdził.

Gdańscy kibice zarzucają trenerowi Tomaszowi Kafarskiemu, że jego zespół gra taką samą piłkę od wielu spotkań. Czy rzeczywiście było bełchatowianom tak łatwo rozgryźć piątkowego rywala? - Nie podchodzimy tak do tego. Lechia gra taką samą piłkę, jednak jest to fajna, ofensywna piłka. W ubiegłym roku kibice nie narzekali, kiedy Lechia zdobywała bardzo dużo punktów i była w czubie tabeli. Gdyby wygrała z nami, to też nikt by nie narzekał. To jest kierunek pracy trenera Kafarskiego, dąży do tego, wie co robi i ja bym tutaj nie psioczył - stonował nastroje Grzegorz Baran.

Aktualnie piłkarzy grających w T-Mobile Ekstraklasie czeka przerwa na mecze reprezentacji. - Liczę że nam się ona przysłuży. Mamy dwa tygodnie na podleczenie urazów, bo jest ich trochę. Nie mamy Dawida Nowaka i Damiana Zbozienia, wypadł Jacek Popek, wcześniej Maciej Mysiak. Oby nasza kadra była coraz liczniejsza i musimy wykorzystać ten czas dobrze. Mamy mecz ze Śląskiem, liderem naszej ligi, jednak ta liga jest zwariowana i możemy zarówno wygrać, jak i przegrać z każdym. Trzeba szukać punktów, bo nie możemy być na ostatnim miejscu w tabeli - wyraził nadzieje Grzegorz Baran, który przekonuje że mimo ostatniego miejsca w lidze, atmosfera w bełchatowskim zespole jest bardzo dobra. - Trzeba oddać, że atmosfera w zespole jest bardzo dobra. Podstawę drużyny stanowią Polacy, Lacić to Chorwat, Bożok to Słowak, Zlatko Tanevski to Macedończyk, ale wszyscy mówią w języku polskim. Jestem za stawianiem na polskich zawodników, bo jak Polak ma iść zagranicę, to musi być 2-3 razy lepszy, a aby ktoś przyszedł do Polski, to musi mieć dobrego menadżera z zachodu - zakończył Grzegorz Baran.

Źródło artykułu: