W Stalowej Woli kibice cieszą się z goli rywali

Piłka nożna od zawsze przyciągała i przyciąga kibiców na stadiony. Tłumy świetnie bawiących się fanów staje się codziennością. Są jednak i tacy, który zawsze coś nie odpowiada.

Dwa lata temu Stalowa Wola była jednym z wielu przykładów świetnego kibicowania. Na trybunach pojawiało się kilka tysięcy fanów, była świetna atmosfera, doping, oprawy a co najważniejsze wyniki. Wszystko się jednak zmieniło, kiedy znacznie pogorszyła się sytuacja finansowa klubu. Drużyna zaczęła przegrywać mecze, kibiców było mniej i w konsekwencji Stalówka pożegnała się z pierwszą ligą. Klub przejęli kibice i zaczęło się mieć ku lepszemu. Stali w pierwszy sezonie nie udało się awansować, ale w obecnych rozgrywkach ma się już to udać.

Zielono-czarni na razie nie prezentują się jednak z dobrej strony, ale mimo tego znajdują się w czubie ligowej tabeli. Sympatycy Stali zbierają się i starają wspierać dopingiem drużynę. Są jednak i tacy, którzy każde złe zagranie ostro komentują na trybunach i często wyśmiewają się z samych zawodników. Doszło nawet do tego, że nie cieszą się z bramek. - Gramy u siebie, a kibice cieszą się w momencie kiedy przeciwnik zdobywa gola. To na pewno boli. W szatni zawodnicy nie cieszyli się z tej wygranej. Nie wiem czy się ktoś obrazi czy nie. Na pewno nikomu nie ubliżam. Zespół Stali słynął z tego, że miał świetne wsparcie kibiców. Zajmujemy czwarte miejsce, a ludzie się cieszą w momencie, kiedy tracimy gola. nie oto chodzi. Może kiedyś coś się zmieni - denerwował się na konferencji prasowej po meczu z Sokołem Sokółka szkoleniowiec Stali Sławomir Adamus.

W środowym meczu sporo dostało się szczególnie Markowi Kusiakowi. Doświadczony obrońca Stali nie może zaliczyć meczu do najlepszych. Popełniał sporo błędów w defensywie, ale zdobył ważnego, drugiego gola. To trafienie wywołało śmiech wśród miejscowych fanów, co mocno rozwścieczyło Adamusa. - Kibice w środę pokazali klasę. Co z tego, że to są jednostki? Piłkarze to wszystko słyszą na boisku. Czy ci zawodnicy nie oddają serca na boisku? Czy brakuje walki, zaangażowania czy ambicji? Zdobywamy gola, a jest tylko lekki uśmiech. Marek Kusiak zdobył bramkę i był śmiech, że trafił do siatki? Do czego to jest porównywalne? To jest skandal. To wychowanek klubu - mówił w dość grzmiącym tonie opiekun zielono-czarnych.

Źródło artykułu: