Sportowe drogi obu graczy są ściśle związane z Pomorzem Zachodnim. Starszy tylko o pół roku Alan Wesołowski stawiał pierwsze piłkarskie kroki w Arkonii Szczecin, jego młodszy konkurent przez niemal trzy sezony był związany z bardziej utytułowanym, lokalnym rywalem - Pogonią. To właśnie nazwisko urodzonego w lipcu Pawła Waśkowa było przez kilka lat szeroko rozpoznawane w regionie, a samego zawodnika okrzyknięto niemałym talentem.
Szlaki we Flocie przetarł jednak Wesołowski, który trenował z zespołem jeszcze pod okiem Petra Nemca. Za trenerskiej kadencji Czecha nie mógł liczyć na regularne występy, przegrywając rywalizację o miejsce między słupkami z obecnym piłkarzem Śląska Wrocław - Krzysztofem Żukowskim. Mimo wielu pochlebnych recenzji, na szansę musiał poczekać aż do bieżącego sezonu, gdy wskoczył do podstawowego składu już od startu rundy.
- Zacząłem bronić praktycznie od pierwszej minuty sezonu, więc swoją szansę już otrzymałem. Czy ją wykorzystałem? Niech ocenią inni - wyjaśnia Wesołowski, który strzegł bramki Floty przez jedenaście początkowych kolejek. Niedoświadczony zawodnik ustrzegł się poważniejszych błędów, z każdym tygodniem nabierając pewności i zdecydowania. Kilka razy uchronił drużynę przed utratą goli, w aż siedmiu spotkaniach zachował czyste konto.
Czerwona kartka dla Wesołowskiego, czyli przełomowy moment walki o miejsce w bramce
Przymusowa zmiana na "posterunku" nastąpiła w końcówce września. Wesołowski opuścił murawę w końcówce meczu z poznańską Wartą, ukarany czerwoną kartką za dość pochopne zagranie ręką poza polem karnym. - Z perspektywy czasu oczywiście szkoda tej sytuacji. W efekcie musiałem pauzować jeden mecz, a następnie wyleciałem ze składu już prawie do końca rundy. Swoją szansę otrzymał Paweł i jej nie zmarnował. Zaczął bronić bardzo dobrze, nie przegrywamy meczów. W takiej sytuacji brakuje mi argumentów, abym opuścił ławkę rezerwowych - przypomina przebieg wydarzeń dwudziestolatek.
W następnym meczu do jedenastki wskoczył Waśków, który niemal natychmiast został bohaterem świnoujścian. Dotychczas rezerwowy u trenera Pawlaka piłkarz niemal w pojedynkę zatrzymał Piasta Gliwice. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, od tego czasu Waśków nie rozstaje się z podstawowym składem, a Wyspiarze nie przegrywają spotkań. - Czekałem i bardzo pragnąłem pojawić się na linii bramkowej. Po czerwonej kartce dla Alana mogłem się wreszcie zaprezentować i tak już zostało - komentuje Wasków.
- Takie jest życie bramkarza, że rozgrywa najczęściej pełne starcia, zamiast przykładowo kilkudziesięciu minut. Muszę się pogodzić z rolą rezerwowego i trenować dalej, aby powrócić do jedenastki - nie traci ambicji Wesołowski. - Między nami panuje zdrowa rywalizacja. Jesteśmy kolegami, często ćwiczymy razem i każdy z nas chce się najlepiej pokazać. Ustalanie składu to już zadanie trenera - tłumaczy Waśków, niepokonany w trzech meczach. - Jeśli w kadrze jest dwóch równorzędnych bramkarzy, każdy z nich dodatkowo stara się pokazać. Swoją rolę odgrywa także zaufanie trenera, które pomaga i pozwala korygować błędy i inne drobnostki - zakończył obecnie rezerwowy Alan.
Za przygotowanie bramkarzy odpowiada w wyspiarskim klubie Przemysław Norko, mający za sobą ekstraklasowe występy w barwach Pogoni Szczecin i Zagłębia Lubin.