Sześć kolejek na przełamanie przyszło czekać kibicom Górnika Zabrze. Po dwóch remisach i czterech porażkach w piątkowym meczu drużyna Adama Nawałki zagrała wreszcie na miarę oczekiwań i w pełni zasłużenie odprawiła z kwitkiem bezbarwną Jagiellonię.
O tym, jak duża była różnica klas widoczna na boisku świadczy chociażby fakt, że Jaga w przeciągu całego spotkania oddała raptem... jeden celny strzał na bramkę Łukasza Skorupskiego. Górnikowi okazji strzeleckich nie brakowało, ale za to wyraźnie kulała skuteczność. Przełamanie nastąpiło dopiero w ostatnich minutach gry.
W 81. minucie spotkania po raz kolejny błysnął Prejuce Nakoulma, strzelając swoją czwartą bramkę dla śląskiej drużyny. Napastnik z Burkina Faso wcześniej miał kilka klarownych okazji, które zmarnował. - Nie zagrałem tak jakbym chciał, ale przede wszystkim liczy się to, że ten mecz wygraliśmy. W końcu ta zła passa jest za nami - uśmiecha się czarnoskóry napastnik Górnika.
Po końcowym gwizdku sędziego zawodnicy z Zabrza unieśli ręce w geście triumfu. Na ligowe zwycięstwo czekali równo dwa miesiące i dwa dni. - Kiedy strzelałem bramki, a nic nam one nie dawały nie mogłem być szczęśliwy. Trener mi zaufał i do końca na mnie stawiał, a ja chciałem mu się odwdzięczyć - wyjaśnia snajper Trójkolorowych.
Drugą bramkę dla Górnika zdobył w tym meczu Daniel Gołębiewski. Przed tygodniem nazwiska napastnika wypożyczonego do Zabrza z Polonii Warszawa można było się doszukać... w drużynie rezerw śląskiego klubu. - Poszedłem krzewić piłkę nożną do A klasy. W meczu rezerw strzeliłem cztery bramki, więc mam zadatki na króla strzelców. Cieszy to, że dostałem szansę w ekstraklasie i też wpisałem się na listę strzelców. Teraz już będzie tylko lepiej - zapewnia gracz drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.