Mateusz Szałek: Końcówka rundy ułożyła się zgodnie z planem

Pełniący rolę młodzieżowca w jedenastce Pogoni Mateusz Szałek pracuje na coraz lepsze notowania w oczach chwalącego go trenera Sasala. Pomocnik grywa regularnie od chwili, gdy zespół złapał drugi oddech i rozpoczął skuteczny atak na pozycję lidera. - Poradziliśmy sobie z małym kryzysem we własnym gronie. Staliśmy się prawdziwą drużyną, zmierzającą w dobrym kierunku - mówił po meczu z Arką (3:1) "Szałi".

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski
Zacięta i interesująca, acz nierówna była pierwsza część pojedynku Pogoń-Arka. Po kilku minutach wzajemnego badania i asekuranckiej gry nadszedł okres przewagi Portowców. Gospodarze nie tylko wyszli na prowadzenie, ale także nie pozwolili gdynianom na rozwinięcie skrzydeł. Dopiero kwadrans kończący połowę należał do podopiecznych Petra Nemca, którzy przebudzili się i zepchnęli rywali do defensywy. Przewagę ukoronowali golem oraz dwiema akcjami, po których powinni prowadzić. - Stawka meczu oraz atmosfera na trybunach spowodowała trochę niedokładności. Obie ekipy zagrały ostrożnie, atakowały zza podwójnej gardy i poznawały się. Po stracie gola zgubiliśmy pewność siebie, co mogło się źle skończyć. Udało się zejść do szatni z remisem, a tam wyciągnęliśmy wnioski i wybiegliśmy na drugą połowę z zupełnie innym nastawieniem - wspominał pierwszą część pomocnik Pogoni Mateusz Szałek. Fotorelacja z meczu Pogoń-Arka<-- Druga połowa to już popis drużyny w granatowo-bordowych strojach, która po godzinie zmagań piłkarsko znokautowała Arkę. Dwie bramki ustrzelone w dwie minuty odebrały gdynianom ochotę do gry i w ostatecznym rozrachunku zadecydowały o wyniku. Podopieczni Marcina Sasala górowali aktywnością, zadziornością i pomysłem na grę. Nie powtórzyli w ten sposób błędu ze spotkania przeciw Dolcanowi, gdy wrócili z szatni zaspani i w kilka minut praktycznie przegrali mecz. - Rozkręciliśmy się, zagraliśmy lepiej, a na dodatek dopisało nam szczęście. Dość szybko strzeliliśmy gole, po których mogliśmy kontrolować przebieg widowiska. Usiedliśmy na rywalu, który po pewnym czasie był rozbity. Pozostaje się tylko cieszyć, że potrafiliśmy wyciągnąć wnioski z nieszczęsnego meczu przeciw Dolcanowi i nie popełniamy drugi raz tego samego błędu - komentował zadowolony młodzieżowiec.
Mateusz Szałek walczący o piłkę w sobotnim pojedynku z Arką
Defensywny pomocnik Portowców przyznał, iż trener Petr Nemec zaproponował gdynianom inny styl gry niż prowadzonej wcześniej Flocie. - Sposób w jaki konstruowali akcje był na naprawdę fajnym poziomie, dlatego mecz mógł się podobać. Starali się operować piłką, grali podaniami. Na początku sezonu mieli pewne problemy, ale nie są one kompletnie moim zmartwieniem - nie ukrywał popularny "Szałi". Problemem Szałka i jego kolegów był z pewnością spadek formy, który dopadł zespół w środku rundy. Początek września przyniósł nie tylko derbową porażkę z Flotą, ale także wspomnianą klęskę z Dolcanem. Po tym spotkaniu część piłkarzy i trenera żegnały gwizdy, wśród kibiców słychać było głosy krytyki. Pogoń osunęła się w dół ligowej tabeli, atmosfera popsuła się. - Faktycznie dopadł nas mały kryzys, który jednak szybko pożegnaliśmy. Poradziliśmy sobie z nim we własnym gronie. Porozmawialiśmy, każdy z nas zrozumiał problemy. Od tego czasu jesteśmy prawdziwą drużyną, która zmierza w dobrym kierunku. Do czysto piłkarskich umiejętności dołożyliśmy walkę, a końcówka rundy ułożyła się zgodnie z planem - opowiadał piłkarz liderującej w tabeli Pogoni. Fotel lidera przed zimową przerwą będzie zagrożony jeszcze przez trzy tygodnie, gdy pierwszoligowcy rozegrają awansem kolejki z wiosny. Za plecami Pogoni czai się Zawisza oraz Flota, które to ekipy nie zamierzają rezygnować z ataku na szczyt tabeli. Czy zatem szczecinianie radują się na myśl o następnych meczach? - Owszem. Aura sprzyja, boiska są w dobrym stanie, a my jesteśmy w niezłej formie. To pozytywne prognostyki przed oczekującymi spotkaniami. Jeśli uda się dopisać kolejne komplety oczek, będzie można już mówić o udanym początku rundy - komentował nasz rozmówca. Pomocnik Pogoni pełni w jedenastce rolę młodzieżowca od czasu kontuzji swojego imiennika - Mateusza Lewandowskiego. Szałek spisuje się bez zarzutu, jest solidnym elementem środkowej formacji i może liczyć na coraz lepsze notowania w oczach chwalącego go trenera Sasala. - Jeśli moje poczynania wyglądają nieźle, mogę się tylko cieszyć. Zajmuję się zabezpieczeniem tyłów, aby inni mogli spokojnie operować piłką i nie martwić się o straty. Na razie funkcjonuje to w porządku - ocenił sam zainteresowany. CZYTAJ TAKŻE: Marcin Sasal: Pomogła nam prawda powiedziana prosto w oczy<-- Marcin Juszczyk: Bezlitośni rywale wykorzystali naszą nieskuteczność<--
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×