PP: Złoty rogal Zieńczuka - relacja z meczu Ruch Chorzów - Cracovia

W poprzedniej rundzie Ruch pokonał ŁKS po bramce zdobytej w dogrywce. Historia powtórzyła się w 1/8 finału Pucharu Polski, gdzie o awansie chorzowian zadecydowało trafienie Marka Zieńczuka w doliczonym czasie drugiej części dogrywki.

W trakcie dziesięciu dni Ruch dwukrotnie zmierzy się z Cracovią. Obydwa mecze rozegrane będą przy Cichej. W środowy chłodny wieczór drużyny spotkały się po raz pierwszy. Stawką była awans do 1/8 finału Pucharu Polski.

Pierwsza połowa do porywających nie należała. Gra toczyła się głównie w środku pola. Częściej przy piłce byli gospodarze, Pasy nastawiły się na grę z kontry. Pierwszy strzał na bramkę oddali Niebiescy. W 5. minucie Paweł Abbott niecelnie uderzył głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Marka Zieńczuka.

Cztery minuty później kontrę wyprowadzili goście. Z pola karnego mocno w krótki róg uderzył Tamir Cahlon. Piłka przeszła kilka metrów obok słupka. W 17. minucie strzelał Abbott, ale ponownie niecelnie. Z kolei w 21. minucie w polu karnym zabrakło napastnika Ruchu, który wepchnąłby do siatki, lecącą wzdłuż linii pięciu metrów futbolówkę.

W 25. minucie pierwszy celny strzał oddał w końcu Abbott. Napastnik Ruchu uderzył z 20 metrów. Piłkę odbił przed siebie Szymon Gąsiński, ale był asekurowany przez obrońców. Po chwili, po drugiej stronie w futbolówkę nie trafił Matko Perdijić. Jednak Chorwat również został wyręczony przez obrońców.

Im bliżej było końca pierwszej połowy, tym więcej sytuacji stwarzali sobie Niebiescy. Jednak najpierw strzał Arkadiusza Piecha odbity od nogi Mateusza Bartczaka złapał Gąsiński, a po chwili płaskie uderzenie Jakuba Smektały przeleciało tuż obok słupka. Cracovia mogła zdobyć gola po kontrze, kiedy Cahlon zamiast uderzać, wdał się w drybling oraz w doliczonym czasie gry, gdy Perdijić miał problemy ze złapaniem piłki po strzale z rzutu wolnego Vladimira Boljevicia.

Druga połowa rozpoczęła się znakomicie dla Niebieskich. Po błędzie Gąsińskiego piłkę przejął na piętnastym metrze Łukasz Burliga i technicznym uderzeniem umieścił ją w bramce. Było to pierwsze trafienie dla Ruchu zawodnika wypożyczonego na Cichą z Wisły.

Po straconym golu Pasy nie potrafiły groźniej zaatakować. Gdy im się to jednak udało, to podopieczni Dariusza Pasieki cieszyli się z wyrównania. W 57. minucie obrońcy Ruchu dali się zaskoczyć krakowianom i sam na sam z Perdijiciem znalazł się Aleksejs Visnakovs. Mocny strzał zawodnika Cracovii przełamał ręce chorwackiemu golkiperowi i futbolówka znalazła się w siatce.

Do końca drugiej odsłony przewagę w polu mieli piłkarze Ruchu, którzy za wszelką cenę chcieli uniknąć dogrywki. - Inaczej z gospodarzami grać nie mogliśmy. Ruchu nie można dopuścić do kontr - tłumaczył po spotkaniu Pasieka.

Grając atakiem pozycyjnym Niebiescy stworzyli sobie kilka świetnych okazji. Im było bliżej końca gry, tym sytuacje były klarowniejsze. Na przedpolu Pasów co kilka minut kotłowało się, ale chorzowianom brakowało skuteczności, a w bramce refleksem popisywał się Gąsiński.

Bramkarz Pasów w 78. minucie złapał groźny strzał Piotra Stawarczyka. Chwilę wcześniej własnego golkipera omal nie pokonał Bojan Puzigaca, który tak podawał do bramkarza piłkę, że ta minęła go i tuż obok słupka wyszła na róg. W 80. minucie strzał głową Marka Szyndrowskiego znowu obronił dobrze dysponowany na linii Gąsiński. Trzy minuty później w doskonałej sytuacji przestrzelił Arkadiusz Piech.

W drugiej połowie i w dogrywce Pasy nastawione na grę z kontrataku sporadycznie przedostawały się pod bramkę Perdijicia. Krakowianie liczyli na szybkość swoich napastników, ale obrona Ruchu była czujna.

W dodatkowym czasie gry chorzowianie stworzyli sobie kolejne bramkowe okazje. Na bramkę Gąsińskiego strzelali Piech i Abbott (95. minuta), a w 108. minucie po strzale tego drugiego fantastycznie interweniował bramkarz Cracovii.

W dogrywce chorzowianie przedostawali się na przedpole bramki Pasów głównie lewą stroną, gdzie szalał duet rezerwowych Łukasz Janoszka - Tomas Josl. Gdy wszyscy obecni na stadionie oswajali się z myślą, że o awansie do ćwierćfinału Pucharu Polski zadecydują rzuty karne, piłkę w szesnastce otrzymał znajdujący się w doskonałej formie Zieńczuk i przepięknym technicznym uderzeniem umieścił ją w samym okienku bramki Gąsińskiego. - Myślami byliśmy już przy rzutach karnych - smucił się bramkarz Cracovii. - Matko Perdijić chciał być bohaterem jedenastek, a ja mu to uniemożliwiłem - zdradził z uśmiechem autor zwycięskiej bramki, w którą nie wierzył nawet Waldemar Fornalik. - Już układałem w głowie piątkę do rzutów karnych - przyznał trener Ruchu

Dodajmy, że gole dla Niebieskich strzelali byli gracze Wisły. - To był pewnego rodzaju rewanż za przegrane przez Białą Gwiazdę niedzielne derby - stwierdził Zieńczuk, który chciałby zagrać przeciwko swojemu byłemu klubowi w kolejnej rundzie rozgrywek Pucharu Polski.

Ruch Chorzów - Cracovia Kraków 2:1 (0:0, 1:1, 1:1)

1:0 - Burliga 48'

1:1 - Visnakovs 57'

2:1 - Zieńczuk 120+1'

Składy:

Ruch Chorzów: Perdijić - Lewczuk (69' Grzelak), Stawarczyk, Grodzicki (91' Josl), Burliga, Szyndrowski, Malinowski, Smektała (61' Janoszka), Zieńczuk, Abbott, Piech.

Cracovia: Gąsiński - Żytko, Hosek, Kosanović, Puzigaca, Boljević, Bartczak, Struna, Kahlon (66' Straus), Visnakovs, Dudzic (90+2' Van der Biezen).

Żółte kartki: Burliga, Piech, Lewczuk, Janoszka, Grzelak, Josl (Ruch) oraz Kahlon, Hosek, Josl (Cracovia).

Sędzia: Paweł Pskit (Łódź).

Widzów: 4000.

Źródło artykułu: