Boenisch o krok od powrotu do gry! Będzie występował na nowej pozycji?

- Z moim kolanem jest już wszystko dobrze. Nie ma żadnej reakcji na obciążenia - cieszy się Sebastian Boenisch, który w czwartek po raz drugi po ponad rocznej kontuzji trenował z piłką. 24-latek na dniach ma wznowić zajęcia z zespołem.

Oficjalny portal Werderu Brema zapytał Sebastiana Boenischa o postępy w rehabilitacji podczas czwartkowego treningu. - Jestem tutaj z powrotem już od miesiąca, a po raz drugi trenuję z piłką. Z każdym dniem stan mojego kolana się poprawia - oznajmił lewy defensor.

- Na początku rehabilitacji byłem całkiem sam, więc tym bardziej cieszy mnie powrót do chłopaków z drużyny. Z przebywania na boisku mam naprawdę ogromną frajdę i wszystko przychodzi mi teraz łatwiej. Jestem naprawdę blisko powrotu do treningów. Gdy tylko moje kolano będzie wystarczająco stabilne, to się stanie - wytłumaczył dwukrotny reprezentant Polski. - W czasie trudnego dla mnie okresu często rozmawiałem z Aaronem (Huntem), Sandro (Wagnerem) i Claudio (Pizarro). Nieraz mówili mi: Mamy nadzieję, że wrócisz jak najszybciej - wspomina.

Fotorelacja: Przed meczem Polska - Włochy - foto.sportowefakty.pl

Boenisch jest pod wrażeniem dotychczasowej formy drużyny. Werder, który przed sezonem był skazywany na walkę w środku tabeli, zajmuje 3. pozycję z taką samą liczbą punktów jak Borussia Dortmund! - Jak na razie, idzie nam znakomicie. Świetnie, że udało nam się odpowiednio obsadzić lewą stronę obrony. To daje nam przewagę - mówi.

Wysoka forma nowych lewych defensorów, Lukasa Schmitza i Aleksandara Ignjovskiego, to poważny kłopot dla Boenischa. Gliwiczanin znalazł już jednak wyjście z tej sytuacji. - Wiele osób w Bremie nie zdaje sobie sprawy z tego, że tak naprawdę jestem prawonożny i nie miałbym nic przeciwko występom na prawej stronie obrony. Zasugeruję takie rozwiązanie trenerowi Schaafowi - nieoczekiwanie zapowiedział Boenisch, który liczy, że zagra w Bundeslidze jeszcze w rundzie jesiennej. Na prawym boku rywalizacja o miejsce w składzie jest mniejsza - żadnego poważnego konkurenta nie ma kapitan Clemens Fritz.

Komentarze (0)