Woda sodowa legionistom nie grozi, kontuzje tak

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Kolejny mecz, kolejne zwycięstwo. Przy Łazienkowskiej powoli przyzwyczajają się do tryumfów. Sami zainteresowani nie są tym faktem zaskoczeni, twierdzą zgodnie, że spotyka ich nagroda za wykonaną pracę, podkreślając też, że nie popadają w hurraoptymizm. Fałszywa skromność? Chyba nie, w przeszłości z tą Legią bywało bardzo różnie...

W tym artykule dowiesz się o:

- Jestem zadowolony z postawy mojej drużyny w meczu z Zagłębiem. Wychodzi to, co ćwiczymy na treningach. W kilku jednak momentach, szczególnie w pierwszej połowie, widziałem w naszej grze nonszalancje. To nie może się więcej powtórzyć - powiedział po meczu zadowolony Maciej Skorża. Bohaterem tego spotkania bezsprzecznie był Maciej Rybus, który popisał się dwoma asystami i golem. Skrzydłowy trafił do siatki po wspaniałej akcji z pierwszej piłki, a w decydującym momencie dostał podanie piętką od Daniela Ljuboji. - Akcja bramkowa nie była dziełem przypadku. Ćwiczymy takie rozegrania na treningach. W drugiej połowie mogliśmy również zdobyć bramkę po akcji na jeden kontakt - stwierdził po meczu reprezentant Polski. - Nie podpalamy się. Zapominamy o tym, co było i koncentrujemy się na następnym spotkaniu - dodał lewy pomocnik.

W zaległym spotkaniu nie zagrał jeden z ojców ostatnich sukcesów, Marcin Komorowski. Jego uraz wydaje się poważniejszy niż myślano, jednak trudno stwierdzić jak długo będzie pauzował reprezentacyjny stoper. Z Zagłębiem zastąpił go Inaki Astiz, niegdyś kluczowa postać drużyny z "eLką" na piersi. Zaczął chaotycznie, później było już tylko lepiej. - Astiz rozegrał dobry mecz, warto zwrócić uwagę, że było to pierwsze spotkanie po długiej przerwie - ocenił szkoleniowiec. Kibice odetchnęli z ulgą, Hiszpan podoła trudnemu zadaniu i zastąpi "Komora" też z Koroną.

Wygląda na to, że przygotowanie fizyczne jest jednym z największych atutów warszawiaków. Scenariusz się powtarza - początek spotkania bywa wyrównany, jednak legioniści poprzez konsekwentą grę piłką, sprawiają, że rywale w 60. minucie oddychają rękawami. Wtedy już mogą robić, co chcą. - W pierwszej połowie Zagłębie grało bardzo ambitnie. Byli dobrze zorganizowani, ale kosztowało ich to wiele sił. Wiedzieliśmy jednak, że nie wytrzymają całego meczu - stwierdził Jakub Wawrzyniak.

Podopieczni Skorży ostatniego gola w lidze stracili ponad dwa miesiące temu na Konwiktorskiej. Wtedy to Czarne Koszule pokonały Wojskowych w spotkaniu derbowym. Porażka w prestiżowym meczu zabolała legionistów tak bardzo, że - zmotywowani - od tamtego momentu nie schodzili z boiska pokonani. Seria ośmiu meczów bez porażki to również indywidualny sukces Dusana Kuciaka, który nie puścił bramki od 735 minut. - Ja gram dla drużyny nie dla rekordów - wtrącił z uśmiechem Słowak. - Rekordy są dla dziennikarzy - dodał pod szatnią Wawrzyniak.

W 67. minucie spotkania boisko przy Łazienkowskiej opuścił Miroslav Radović, co spowodowane było kontuzją mięśnia dwugłowego. Serb czeka na wyniki badań, mało prawdopodobny jest jego występ w Kielcach. Piłkarze odczuwają trudy ciężkiego sezonu, a do rozegrania zostało jeszcze pięć meczów.

Źródło artykułu: