Marcin Ziach: Górnik gotuje się... na spadek

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Sytuacja Górnika u progu roku 2012 wygląda fatalnie. Zabrzanie już teraz mają świadomość, że bez względu na wszystko rok zakończą z gigantycznym budżetowym deficytem. Wiele wskazuje też na to, że nie w T-Mobile Ekstraklasie, a na jej zapleczu.

W tym artykule dowiesz się o:

Wieści napływające w ostatnich tygodniach z Roosevelta nie wieją optymizmem. Górnik tonie w długach, zalega zawodnikom i sztabowi szkoleniowemu z kilkumiesięcznymi pensjami, a na dodatek kurek z pieniędzmi ostatecznie zakręcił Allianz Polska.

Niemiecki ubezpieczyciel przez najbliższe lata będzie dalej promował się na stadionie i strojach zabrzańskiej drużyny, ale wszystko to w ramach spłaty sięgającego 12 mln złotych zadłużenia śląskiego klubu u byłego właściciela.

Sytuacja ta jest o tyle kontrowersyjna, że większość klubów T-Mobile Ekstraklasy jest obecnie zadłużona u swoich włodarzy. Wisła Kraków, Legia Warszawa czy Cracovia w ostatnich latach przynosiły swoim możnowładcom straty, przez co ci musieli udzielać klubowi pożyczek. Tam jednak żaden z właścicieli nie upomina się o zaległe pieniądze, w przeciwieństwie do Allianz Polska.

Czym może być to spowodowane? Z wieści napływających z Roosevelta wynika, że włodarze Towarzystwa Ubezpieczeniowego z Niemiec nie mieli pojęcia, że ich oddział w Polsce inwestuje w klub piłkarski. A zainwestował niemało. W ciągu pięciu lat współpracy z Górnikiem ubezpieczyciel przelał na konto zabrzańskiego klubu ponad 50 mln złotych, z czego 25 mln to kwota wynikająca z umowy sponsorskiej, a druga połowa to pożyczki.

Górnik okazał się być jednak nietrafioną inwestycją. O ile w pierwszym sezonie zabrzanie osiągnęli zakładany cel i zakończyli sezon na 8. miejscu, o tyle sezon później spadli do I ligi, co zaowocowało faktem, że przez kolejnych 12 miesięcy klub generował gigantyczne straty. Wystarczy spojrzeć na kadrę, jaką górnicza drużyna dysponowała walcząc o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Dziś można powiedzieć, że był to najdroższy awans do elity w ostatnim 50-leciu.

W drużynie 14-krotnych mistrzów Polski na pierwszoligowym froncie występowali bowiem zarabiający po 30 tys. złotych Przemysław Pitry i Adam Banaś, a także mający kontrakty na wysokości 50 tys. Damian Gorawski i Paweł Strąk. Ku rozpaczy włodarzy śląskiego klubu gigantyczne pobory, jakie piłkarze owi pobierali nie pokrywały się z ich postawą na boisku. Banaś stracił rundę przez kontuzję ścięgna Achillesa, Gorawski także nieustannie zmagał się z problemami zdrowotnymi. Grając regularnie formą nie imponował ani Strąk, ani Pitry.

Przełomem mógł okazać się sezon 20010/11, kiedy Górnik jako beniaminek do samego końca liczył się w grze o awans do Ligi Europejskiej. Ostatecznie do sukcesu zabrakło czterech punktów. Co prawda pierwsze rundy generowałyby straty, ale jeżeli zabrzanie prowadzeni przez fenomenalnego wówczas Roberta Jeża doszliby do fazy grupowej - klub na nowo zacząłby zarabiać na tym, co powinno być jego chlebem powszednim - wyniku sportowym.

Tak się jednak nie stało i latem doszło do kolejnego rozbioru drużyny. Górnik stracił kilku kluczowych graczy, a dublerzy nie podnieśli poziomu drużyny. Co może oznaczać to dla zabrzan na półmetku tego sezonu? Zimą z Roosevelta odejdzie kolejnych kilku wartościowych piłkarzy, którzy do niedawna stanowili o jakości tej drużyny. Do odwrotu szykują się m.in. Banaś, Łukasz Skorupski, Aleksander Kwiek i Tomasz Zahorski.

Nie będzie za to wielkich transferów, bo trudno takim nazwać ewentualną przeprowadzkę do Zabrza Dragana Jelicia, który ostatni naprawdę dobry sezon na Słowenii zanotował dwa lata temu, a obecnie grzeje ławę w Mariborze.

Tak budowana drużyna może na wiosnę mieć zbyt mało argumentów, by sukcesywnie walczyć o utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie. Mało kto chyba wierzy, że kolejną równie beznadziejną rundę zanotuje Zagłębie Lubin. Z kolan podniosą się też Lechia Gdańsk i GKS Bełchatów. Nie spadnie też Cracovia, bo ta drużyna ma zbyt szerokie plecy "na samej górze" w osobie swojego najbardziej znanego kibica, od kilku miesięcy błogosławionego...

Nie wierzę w utrzymanie Górnika i ŁKS Łódź. Jeżeli tak się stanie - powtórzy się historia sprzed dwóch sezonów, kiedy sportowo z ligi spadła drużyna z Zabrza, a łodzian zdegradowano przy zielonym stoliku. Dla jednych i drugich może to oznaczać koniec wielkiej ligowej piłki na dobrych kilka lat. Bo argumentów na kolejną walkę o awans w obu klubach dziś już po prostu nie ma.

Źródło artykułu:
Komentarze (4)
zMarudA
19.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Znowu pewnie do ostatniej chwili będą gromadzić sponsorów, żeby tylko dostać licencję. Potem sprzedadzą 2-3 najlepszych piłkarzy,a pozostałym nie będą płacić. Do zimy jakoś to bedzie, na wiosne Czytaj całość
mochi
12.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Należało się ubezpieczyć na wypadek utraty sponsora...  
avatar
Maniek_90
10.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
@Sawczenko - Niby dlaczego? Takie zapyziałe klubiki z komunistyczną przeszłością nigdy nie będą działać normalnie, jak się nie złamie im kręgosłupa. Przekonały się o tym Widzew i GieKSa. Teraz Czytaj całość
avatar
Maniek_90
10.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Aleś facet pojechał... Ale może i słusznie ;) Należało im się. Do roboty!!!