- Mam zakaz wypowiadania się w mediach o Wiśle, wciąż nie wszystkie sprawy między mną a klubem są załatwione, choć wypłaty dostaję. Nie ukrywam jednak, że nadal jestem bardzo rozczarowany, że w Krakowie nie pozwolono mi dokończyć pracy - powiedział Maaskant w rozmowie z Super Expressem.
Choć Holender nie trenuje już Wisły, to klub do czerwca musi mu wypłacać pieniądze, bo tak wynika z kontraktu. Robert Maaskant wyklucza, że pójdzie drogą Jose Marii Bakero, który po stracie pracy w Polonii Warszawa został w Polsce i doczekał się angażu w Lechu Poznań. - W Krakowie bywałem i nadal będę bywał z moją żoną, bo spędziliśmy tu fantastyczne chwile, tu urodził się też nasz syn. I wciąż mamy do dyspozycji apartament, który wynajmowaliśmy. Ale to będą powroty prywatne, bo do polskiej piłki raczej nie wrócę. W ekstraklasie jest bardzo mało klubów, które spełniałyby moje ambicje - stwierdził holenderski trener.
Aktualnie Robert Maaskant przebywa na wakacjach w Austrii. Po odpoczynku chciałby znowu zacząć pracować. Holendra nie zadowala siedzenie w domu i pobieranie wypłat z Wisły. Jego ambicją jest praca z nową drużyną, walczącą o wysokie cele.
Źródło: Super Express.