Ćwielong kontuzjowany, Wasiluk wraca do zdrowia

W niedzielę piłkarze Śląska Wrocław zmierzą się z Cracovią. Wrocławianie są w kryzysie i w tym roku nie potrafią odnieść zwycięstwa. Przed tym spotkaniem problemów w drużynie wicemistrzów Polski nie brakuje.

W środę wrocławianie przegrali z Arką Gdynia w rozgrywkach Pucharu Polski. W tym spotkaniu kontuzji nabawił się Piotr Ćwielong. Naderwał on więzadło trójgraniaste w stawie skokowym. - Wdrożyliśmy już leczenie zachowawcze. Piotr jest poddawany zabiegom fizykoterapii, a także przez najbliższy tydzień będzie miał unieruchomioną nogę w ortezie. Po tym czasie rozpoczniemy rehabilitację - wyjaśnia na łamach slaskwroclaw.pl dr Wojciech Sznajder, klubowy lekarz Śląska Wrocław.

Do zdrowia wraca już natomiast Marek Wasiluk. Stoper WKS-u w meczu z Koroną Kielce złamał nos. Podczas piątkowej konsultacji laryngologicznej okazało się, że leczenie przebiega zgodnie z planem i zawodnik może wznowić treningi. - Wyszedłem na boisko głównie po to, by sprawdzić, czy wysiłek nie spowoduje krwotoku z nosa. Nic złego się nie stało, więc od jutra powinienem zacząć trenować ciężej. Mam nadzieję, że w poniedziałek wznowię zajęcia z całą drużyną - wyjaśnia sam główny zainteresowany. Na razie zawodnik trenował indywidualnie. Prawdopodobnie będzie musiał trenować ze specjalną maską na twarzy, która ochroni złamany nos.

Z zespołem wciąż nie ćwiczy za to Dalibor Stevanović, który przed kilkoma dniami mocno się przeziębił. Słoweński pomocnik Śląska prawdopodobnie wznowi zajęcia w sobotę.

Szkoleniowiec wrocławian odniósł się także do sytuacji, która ostatnio panuje w drużynie. - Potrzeba nam zrozumienia, jak i również zachowania się w tej sytuacji, mając na myśli przede wszystkim dobro klubu. Wiem jednak, że z pewnością nie stanie się to natychmiast. Ze swojej strony wykazywałem wiele zrozumienia w stosunku do zawodników, nie zawsze uzasadnionego. Były różne mecze, m.in. takie, w których nie jeden piłkarz, ale cała drużyna wywalczyła punkty - powiedział trener.

- Rozumiem niektórych zawodników, że są zaskoczeni, nawet obrażeni. Ale rozumiem również drużynę, która staje w obronie każdego piłkarza i chciałaby, żeby nawet rany rozdrapywać w szatni, a nie na zewnątrz. Sobotnią odprawę przedmeczową poświęcę właśnie temu tematowi, nie dociekając źródła, skąd to wszystko wyszło, bo uważam, że jest to najmniej ważne, a najważniejsza jest drużyna i klub - dodał Orest Lenczyk.

Źródło artykułu: