- Śląsk bardzo chciał wygrać i wygrał. Wszystko, co się wydarzyło do tej pory, było zjawiskiem negatywnym. Pozbieraliśmy się do kupy. Bardzo się cieszę, że przede wszystkim zrobili to zawodnicy. W meczu, w którym układ nerwowy odgrywał ważną rolę, piłkarze dali sobie radę. Zagraliśmy pierwszą połowę tak, że moje obawy o wynik w drugiej odsłonie raczej ograniczały się do tego, żeby z tyłu zagrać na zero i dać szansę pograć komuś, kto zastąpi tych, którzy stracili sporo sił, mając na uwadze mecz środowy - powiedział Orest Lenczyk, trener Śląska Wrocław.
- Gratuluję zawodnikom. Bardzo gratuluję też kibicom, którzy zaciskając zęby czekali na ten mecz i otworzyli usta po bramkach. Bardzo bym chciał, żeby to nie była tylko jaskółka czyniąca wiosnę. Być może ta temperatura jest zwiastunem lata. Oby się działo dobrze. Zdaję sobie sprawę, że nasi najbliżsi przeciwnicy, czyli Lech i Polonia, pomimo że są w tabeli niżej od nas, mają zawodników, którzy też potrafią grać w piłkę. Przed nami spore wyzwanie - dodał.
Doświadczony trener przyznał jednak, że dogłębnie analizował grę drużyny z Krakowa. - Poprzedni mecz, w którym Cracovia przegrywała 0:2 z ŁKS-em i ostatecznie doprowadziła do remisu, był dla nas ostrzeżeniem, żeby potraktować tą drużynę poważnie i odpowiedzialnie. Nawet z nami Cracovia miała swoje szanse. Zdaję sobie sprawę, że po poprzednich niepowodzeniach każda stracona bramka pogłębiłaby negatywne opinie o grze Śląska - powiedział "Oro Profesoro".
W niedzielnym spotkaniu z bardzo dobrej strony pokazał się Tadeusz Socha, obrońca WKS-u. - Tadziu mógł dzisiaj nie zagrać, bo miał za sobą ciężką przeprawę z napastnikami Arki. Przewidywałem, że być może pojawi się na boisku, ale nie od początku. Bardzo się cieszę, że zaskoczył i w drugiej połowie był tym zawodnikiem, który narobił Cracovii trochę problemów, grał bardzo dokładnie - skomentował trener wicemistrzów Polski.
Wrocławianie objęli prowadzenie po golu Cristiana Diaza z rzutu karnego. Chwilę wcześniej to właśnie tego piłkarza faulował bramkarz Pasów, Wojciech Kaczmarek. Stare piłkarskie porzekadło mówi, że faulowany nie wykonuje jedenastki. - Wyznaczeni byli dwaj inni piłkarze, ale Cristian również bardzo dobrze strzela karne. Ci dwaj zawodnicy zgodzili się, żeby to Cristian strzelał i już nie mam nic do dodania w tej kwestii - powiedział Orest Lenczyk.
Czy piłkarze z Wrocławia w końcu wychodzą z kryzysu, w jakim byli od początku wiosennych zmagań? - Nasza gra obronna w poprzednich meczach była gorzej niż kiepska. Nie strzelaliśmy też bramek. Pomimo że w trzech meczach obejmowaliśmy prowadzenie, nie potrafiliśmy ostatecznie wygrać. Kilka drużyn walczących o mistrzostwo Polski spotyka podobny los. O każdym przeciwniku, z którym będziemy grali, będziemy myśleć bardzo poważnie, bo w lidze nie ma dostarczycieli punktów. Mówię to po meczu zdecydowanie wygranym, ale po falstarcie w rozgrywkach to zwycięstwo ma istotne znaczenie psychofizyczne - wyjaśnił opiekun zielono-biało-czerwonych.
- Jak robimy testy, to okazuje się, że wielu zawodników pod względem szybkościowym i wydolnościowym ma bardzo dobre wyniki, dla nich najlepsze. Każdy mecz jest inny, a jeśli przeciwnik w konfrontacji z nami na kilku pozycjach ma piłkarzy lepszych, to wracanie do stwierdzenia, że drużyna jest nieprzygotowana, jest strzelaniem z dubeltówki w trenera - dodał.
W ostatnich dniach atmosfera w drużynie Śląska nie była najlepsza. - Sądzę, że moje relacje z piłkarzami są na tyle spokojne, że rozmawiamy ze sobą. Mogę tylko współczuć, że ta piękna nazwa dziennikarze... W swoim środowisku macie też nocnikarzy. Nocnik kojarzy mi się rzeczywiście z czymś bardzo negatywnym. Bardzo bym chciał mieć do czynienia tylko z tymi, co są dziennikarzami - podsumował Orest Lenczyk na konferencji prasowej.