Chcieliśmy dać bramkarzowi Zawiszy szansę na pomyłkę - rozmowa z Danielem Chyłą, piłkarzem Floty Świnoujście

Piłkarze Floty Świnoujście w ostatniej kolejce wywalczyli cenny punkt na trudnym terenie w Bydgoszczy. Gola na wagę remisu strzelili w doliczonym czasie gry. O meczu w grodzie nad Brdą, a także o całym bieżącym sezonie mówi w rozmowie ze SportoweFakty.pl Daniel Chyła, pomocnik Floty.

Michał Kowalski: Zremisowaliście z Zawiszą 2:2. Biorąc pod uwagę fakt, że było już 0:2, możecie być chyba zadowoleni z wyniku?

Daniel Chyła: Na pewno po końcowym gwizdku mogliśmy być zadowoleni. Jest się z czego cieszyć, wyrównaliśmy przegrywając już różnicą dwóch bramek. Wywieźliśmy punkt z trudnego terenu.

Zagraliście w zasadzie dwie różne połowy, w drugiej byliście o wiele lepsi. Skąd taka poprawa gry po przerwie?

- Powiedzieliśmy sobie w przerwie, że musimy pokazać charakter, zagrać do końca. To przyniosło efekt. Myślę, iż z przebiegu meczu zasługiwaliśmy na remis. Nie wiem, czy tak słaba była u nas ta pierwsza połowa. Zawisza grał z kontry, a my staraliśmy się konstruować jakieś akcje.

Wielu zawodników mówi, że remis po golu zdobytym w końcówce satysfakcjonuje o wiele bardziej, niż na przykład wynik 0:0. Zgodzisz się z tym?

- Oczywiście, że tak. Takie trafienie na 2:2 w 93' daje większą satysfakcję i podnosi morale drużyny. Nieczęsto przecież strzela się gole w końcówce dające korzyść. To pozwala także zawodnikom mieć wiarę, że zawsze trzeba grać do końca.

Wśród niektórych kibiców po meczu pojawiły się opinie, że Flota grała w "dwunastu" - 11 piłkarzy ze Świnoujścia i Bojan Pejkov. Czuliście, że bramkarz Zawiszy jest niepewny?

- Tak, słyszeliśmy już przed meczem, że Pejkov zawinił przy kilku wcześniejszych bramkach straconych przez Zawiszę. Dlatego też chcieliśmy jak najwięcej strzelać i wrzucać piłki w pole karne, by dać mu szansę pomylenia się. Udało się, bo pierwszą bramkę można zapisać na jego konto.

W tym sezonie jesteście dość chimeryczną drużyną. Potraficie rozegrać świetny mecz, by w następnym przegrać w słabym stylu. Skąd się to bierze?

- Rzeczywiście, możemy zagrać naprawdę dobry mecz, a za moment słaby. Ciężko powiedzieć skąd się to bierze, ale na pewno każdy z nas wychodząc na boisko daje z siebie wszystko. Nie zawsze jednak gra jest taka, jak chcemy. Mam nadzieję, że teraz będziemy grać już tylko świetne mecze (śmiech).

Wielu piłkarzy mówi, że ta niestabilność zespołów ma też związek z bardzo wyrównanym poziomem ligi. Podzielasz tę opinię?

- Zgodzę się, nasza liga jest bardzo wyrównana. Dlatego też jest sporo niespodzianek. Mamy przykład Pogoni Szczecin, która sprowadziła zimą dobrych graczy z Ekstraklasy i na trzy mecze dwa przegrała. Tak więc rozgrywki I ligi są wyrównane, bo wszystkie zespoły walczą do końca o jak najlepszą pozycję w tabeli.

Po 23 kolejkach tracicie 10 punktów do miejsca premiowanego awansem. Czy jest w was jeszcze jakiś cień nadziei, by powalczyć o ten awans?

- Na pewno dziesięć punktów to jest dużo. Poza tym nie tylko my chcielibyśmy zająć to miejsce, jeszcze jest 5 innych drużyn przed nami. Walka zatem będzie do samego końca, ale my również nie poddamy się aż do ostatniej kolejki. Na razie nie myślimy o atakowaniu tego drugiego miejsca, poczekajmy do końca sezonu i wtedy zobaczymy jak to będzie wyglądało.

Kto według ciebie w walce o awans będzie odgrywał kluczowe role?

- Tak, jak już mówiłem, liga jest bardzo wyrównana i trudno jest wskazać dwie drużyny. O awans walczy około ośmiu zespołów, więc czeka nas pewnie jeszcze niejedna niespodzianka. Może być bardzo ciekawie.

Przed wami mecz z Wisłą Płock. Pora chyba na zwycięstwo…

- Wiemy, że Wisła Płock to dobry i solidny zespół, ale my musimy w końcu wygrać. Jestem pewny, że w sobotę to my będziemy się cieszyć z trzech punktów. Każdy z nas po ostatnim remisie w doliczonym czasie jest bardzo zmotywowany i chcemy zgarnąć całą pulę.

Źródło artykułu: