Białej Gwieździe do końca sezonu pozostały pojedynki z Łódzkim Klubem Sportowym, Podbeskidziem Bielsko-Biała, Cracovią, Górnikiem Zabrze i Śląskiem Wrocław. - Trochę punktów nam uciekło, zdajemy sobie z tego sprawę, ale jest pięć meczów do końca. Zrobimy wszystko, żeby je wygrać. Różne rzeczy dzieją się w piłce - mówi trener Michał Probierz.
Opiekun Wisły ma żal do mediów, że te nie piętnują błędów sędziowskich na niekorzyść jego drużyny. Tych nie zabrakło również w ostatnim rewanżowym meczu półfinału Pucharu Polski z Ruchem Chorzów, kiedy sędzia Marcin Borski nie uznał dwóch bramek zdobytych przez krakowian. Przynajmniej jedna z tych decyzji była mocno kontrowersyjna. - Nie jestem trenerem, który nie czyta gazet, ale nie przeczytałem w ostatnim czasie o tym, że kontrowersyjne sytuacje zmieniały oblicze meczów Wisły. Zostawiam państwu ocenę, ale jakoś o tym nie czytam. Potrafimy oceniać jednego czy drugiego zawodnika, ale nie czytam o faktach, które miały ostatnio miejsce. Ciągle tylko "fatalna Wisła". Proponuję przejrzeć ostatnie pięć spotkań. Kiedyś głośno się mówiło o tym, że Wisła dostaje punkty od sędziów, a teraz jest cicho - zauważa Probierz.
Jego podopieczni zdają sobie sprawę ze swojego położenia, ale zapowiadają, że nie złożyli broni w walce o promocję do rozgrywek europejskich. - Widzę złość w drużynie i mam nadzieję, że w lidze będziemy grali do końca sezonu tak jak z Ruchem. Dopóki jest szansa, będziemy walczyć o puchary - zapewnia Tomas Jirsak. - Będzie ciężko, ale jeśli szczęście się uśmiechnie, to powalczymy o puchary. W ostatnich 10 dniach pokazaliśmy, że nasza dyspozycja jest coraz lepsza. Kolejne spotkania potwierdzą, że gramy coraz lepiej - mówi Łukasz Garguła, który słabą formę w pierwszej części rundy wiosennej próbuje usprawiedliwić napiętym terminarzem: - Graliśmy bardzo dużą liczbę spotkań, prawie co trzy dni. Być może liczba meczów wpłynęła na naszą formę niekorzystnie. Zostało jeszcze kilka potyczek, które chcemy wygrać. Jestem optymistycznie nastawiony na kolejne nasze mecze. Po meczu z Ruchem trener na gorąco stwierdził, że zagraliśmy dobre spotkanie, ale takie jest życie, taka jest piłka, że nie zawsze się udaje. Nie można popaść w jakieś załamanie i rozpamiętywać tego spotkania przez dłuższy czas. Trzeba koniecznie zwyciężyć z ŁKS-em i myśleć o tym co przed nami.
Pełny wiary jest 18-letni Alan Uryga, który stawia pierwsze kroki w pierwszej drużynie Wisły: - Pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę i z każdym sobie poradzić. Myślę, że może być już tylko lepiej. Skąd ta odmiana w ostatnich dniach? Nie było wielkiej rewolucji. Każdy z nas dał z siebie 120 proc. i chciał udowodnić, że potrafimy grać. Zagraliśmy tak, jak powinniśmy na co dzień. Przegraliśmy po karnych, które trenowaliśmy przed rewanżem, ale pretensje mamy do siebie o to, że nie rozstrzygnęliśmy meczu na swoją korzyść w 90 minutach.
Słabo się robi a było już tak ładnie...