Od początku swojej kariery Jakub Wilk był związany z Lechem, ale ostatnio nie mógł sobie wywalczyć miejsca w składzie i postanowił zmienić otoczenie. W niedzielę znów pojawił się w Poznaniu, ale tym razem przywdział barwy rywala. - Na pewno było to inne uczucie, bo nie był to zwykły mecz. Na stadionie Lecha spędziłem super chwile i przyjechałem tutaj z sentymentem i uśmiechem na twarzy. Fajnie było zagrać w takim meczu, przy sporej liczbie kibiców i dobrym dopingu - opowiada Wilk.
Na trybunach powrót Wilka do Poznania nie obił się większym echem. - Wiadomo, że Lech nie lubi się z Lechią i nie wiedziałem jak kibice zareagują. To nie jest tak, że poszedłem do Gdańska, bo kocham Lechię. Chciałem po prostu grać, a trener Janas chciał mnie w drużynie. Cieszę się bardzo, że występuje w podstawowej jedenastce - mówi "Wilczek".
Co ciekawe 27-letni zawodnik na swojej koszulce nie miał herbu. Niektórzy przypuszczali, że to przez to iż pochodzi z Poznania, ale tak nie było. - Był to przypadek i zorientowałem się dopiero w przerwie, gdy spojrzałem w lustro. Rozejrzałem się po reszcie zespołu i wszyscy mieli herb, więc byłem zdziwiony - dodaje Wilk.
Wypożyczenie do Lechii kończy się po sezonie, ale gdańszczanie mają prawo pierwokupu. Nie wiadomo więc, czy Wilk wróci do Lecha. - Jak skończy się runda, to przyjadę do Poznania i będę rozmawiał czy sztab szkoleniowy widzi mnie w drużynie - kontynuuje Wilk, który wierzy w awans poznaniaków do europejskich pucharów. - Od początku, kiedy przeszedłem do Lechii, trzymałem kciuki za chłopaków, bo personalnie jest to zespół, który spokojnie może powalczyć o podium - zakończył.
Jakub Wilk: W Poznaniu spędziłem super chwile
Jakub Wilk właściwie całą swoją karierę spędził w barwach Lecha Poznań, ale zimą został wypożyczony do Lechii Gdańsk. W niedzielę przyszło mu rywalizować z klubem, w którym się wychował. - Nie był to zwykły mecz - przyznaje "Wilczek".