Trochę tego szacunku by się przydało - rozmowa z Sebastianem Dudkiem, piłkarzem Śląska Wrocław

Sebastian Dudek jest jednym z tych zawodników Śląska Wrocław, któremu niebawem kończy się kontrakt w klubie. Jak mówi sam zawodnik, do tej pory nikt z nim o tym nie rozmawiał. - Tutaj jest taka zabawa w kotka i myszkę - mówi Dudek w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Artur Długosz: Jak to jest być mistrzem Polski? Długo na to czekałeś grając w Śląsku Wrocław.

Sebastian Dudek : - Na pewno to jest miłe ponieważ jestem tutaj siedem lat. To jest takie zwieńczenie tych ciężkich chwil przeżytych na treningach, meczach. Mistrzostwa się nie zdobywa co roku. Na tą chwilę nie jesteśmy klubem, który co roku walczy o mistrzostwo. Przychodząc do Śląska występującego w drugiej lidze nie myślałem, że będę grał w Ekstraklasie, a nie dość, że w niej występowałem, to udało nam się zdobyć mistrzostwo Polski. To jest wspaniałe przeżycie i na pewno kiedyś jak będę starszy, będę sobie siedział w domu, to wtedy jeszcze bardziej to docenię. Teraz fajnie, że to się zdarzyło, ale trzeba myśleć o tym, co człowiek będzie robił dalej.

Uprzedziłeś mnie trochę - przychodziłeś tutaj siedem lat temu, Śląsk był w drugiej lidze, wiadomo jak to wtedy wszystko we Wrocławiu wyglądało. Pojawiała się wtedy myśl, że może się jednak uda kiedyś z tym klubem coś poważnego osiągnąć?

- Na pewno wiedziałem, że Wrocław to duże miasto i jest w nim bardzo dużo kibiców, i ludzi, którzy chcą, aby ten Śląsk grał dobrze i występował w najwyższej klasie rozgrywkowej. To wiedziałem od samego początku. Nie wiedziałem, że uda się zdobyć przynajmniej najpierw miejsce w Ekstraklasie, a teraz to mistrzostwo. Jeszcze w międzyczasie był ten Puchar Ekstraklasy, europejskie puchary, więc to są wspaniałe chwile. Przychodząc tutaj na pewno o tym nie myślałem. Chciałem po prostu grać w piłkę, a jak to będzie, to miało już boisko pokazać. Okazało się, że dokonałem dobrych wyborów i dlatego się cieszę z tego, że przyszedłem do Śląska.

To był trudny sezon dla was. Pierwsza runda świetna, ale druga to już pasmo nieszczęść i porażek z happy-endem na koniec.

- Za pewien czas nikt nie będzie o tym pamiętał czy wygrywaliśmy czy przegrywaliśmy, czy było ciężko. Każdy będzie pewnie myślał o tym, że zdobyliśmy mistrzostwo Polski. Trzeba przyznać, że ta druga runda nie była taka, jak pierwsza, bo jakby taka była, to już chyba od szóstej wiosennej kolejki cieszylibyśmy się z mistrzostwa. Inne zespoły też nie miały dobrej rundy, bo też traciły punkty. Suma sumarum zdobyliśmy najwięcej punktów i to się liczyło w tym momencie.

Z czego to wynikało, że niektóre mecze graliście słabo, jak na przykład ten z Polonią Warszawa, a inne znowu dobrze, jak to z Wisłą z Krakowie?

- Nie wiem. Ciężko powiedzieć z perspektywy zawodnika, bo nie chciałbym oceniać kogokolwiek. Po pierwsze to nie jest moje zadanie, a po drugie nie jestem takim człowiekiem, że będę wytykał komuś co zrobił źle, a co dobrze. Na pewno coś się popsuło i tego tak naprawdę nie mogliśmy naprawić w czasie sezonu. To już jest jednak przeszłość, ja o tym zapominam i cieszę się z tego mistrzostwa.

A taki kluczowy moment w sezonie? Zwycięstwo z Zagłębiem Lubin we Wrocławiu?

- Myślę, że kluczowym momentem nie były sytuacje boiskowe tylko to, co się działo w szatni. Cały czas my jako zawodnicy byliśmy grupą zżytych ludzi ze sobą i nawet w trudnych sytuacjach nikt się nie kłócił ze sobą i nie mieliśmy wzajemnych pretensji, że ten zagrał słabiej. Cały czas się motywowaliśmy do tego, że jest następny mecz i mamy dalej szanse na zdobycie mistrzostwa. To było dla nas priorytetem i wiedzieliśmy, że nas na to stać i że możemy to zrobić, bo wcześniej dobrze graliśmy w piłkę i potrafiliśmy stworzyć sobie sytuacje. Teraz po prostu był trudny moment i w takich chwilach trzeba pokazać charakter i to coś, żeby wyjść z tej trudnej sytuacji. Myślę, że to było ważne. Nie było momentów zwątpienia i takiego czegoś, że jeden na drugiego się obrażał i mówił: ty słabo grasz. Byliśmy jedną wielką rodziną. Sądzę, że to jest główny powód tego, że zdobyliśmy tego mistrza.

Sebastian Dudek, pomocnik Śląska Wrocław
Sebastian Dudek, pomocnik Śląska Wrocław

Każdy z was piłkarzy mówi, że byliście mocno zrzuci ze sobą, a teraz to wszystko może się rozpaść przed tym kluczowym momentem czyli grą o Ligę Mistrzów.

- Rozpaść... Takie jest życie. Piłkarzom się kończą kontrakty, jeden zmienia barwy, bo grał dobrze i ktoś go chce kupić. Tu już jest poza nami. My stworzyliśmy wspaniałą ekipę, wspaniałą atmosferę i to jest dla nas najważniejsze i z tego się cieszymy. Wiemy, że teraz będzie nowy sezon. Wiadomo, że nie wszyscy tutaj zostaną, nie wszyscy przedłużą swoje umowy więc... To jest życie. Trzeba szukać innych pracodawców.

A co z tobą? Tobie też teraz kończy się kontrakt.

- Nie wiem, nie wiem. Powiem szczerze, że na tą chwilę nie mam pojęcia. Jeżeli klub do tej pory ze mną nie rozmawiał, to sądzę, że już nie będzie rozmawiał. Spokojnie kończę tutaj treningi, bo akurat wcześniej nie mogłem trenować i jadę na zasłużony urlop. Potem będę się zastanawiał co dalej robić.

Czyli podobnie jak w przypadku innych, klub z tobą nie rozmawiał?

- Dziwię się, że są takie sytuacje, bo na przykład bym wołał wiedzieć, że klub nie chce ze mną dalej wiązać przyszłości i podziękuje mi za to, co zrobiłem do tej pory i sprawa jest jasna. Tutaj generalnie nic nie wiadomo.

Generalnie chyba nie fajne postępowanie klubu, bo nie wiadomo co dalej z zawodnikami, którzy zdobyli mistrzostwo Polski.

- Nie fajne pod tym kątem, że jestem tutaj siedem lat. Nie ważne czy bym grał dobrze czy źle, to jednak jestem tutaj siedem lat. Wydaje mi się, że nie robi się takich rzeczy. Bierze się zawodnika i mówi mu się: Sebastian dziękujemy ci za wszystko, fajnie było, co złego to nie my. Można wtedy popatrzeć sobie w oczy, podziękować, przybić piątkę i szukać tak naprawdę następnego klubu. Tutaj jest taka zabawa w kotka i myszkę. Ja jestem dorosłą osobą i na pewno sobie poradzę w życiu, tylko się dziwię takiej sytuacji. Nie ma wielu zawodników w różnych klubach, którzy spędziliby w nich tyle czasu. Trochę tego szacunku by się przydało.

Jedność była siłą Śląska Wrocław
Jedność była siłą Śląska Wrocław

Chciałbyś zostać w Śląsku i na przykład później jeszcze kontynuować karierę jeszcze jako trener?

- Zacząłem budować akademię piłkarską dla młodych chłopaków w Żarach. A co do Śląska... Nie wiem. Kwestia tego, jak klub zachowuje się wobec zawodników.

Masz jakieś inne oferty?

- Nie chciałbym o tym mówić na tą chwilę. To jest sprawa indywidualna i jeszcze nic nie jest pewne. Jeżeli człowiek nie ma nic na papierze, to nie może o tym rozmawiać.

To na koniec powiedz czy zakładasz wyjazd za granicę czy jednak zostajesz w Polsce?

- Nie wiem, nie mam pojęcia. Moja żona akurat pracuje, otworzyliśmy tą akademię rok temu i trzeba się troszeczkę też tym zająć. Tak naprawdę czas pokaże. Nie wiem też co będzie ze mną. Na pewno bym chciał odpocząć tak naprawdę psychicznie od tego wszystkiego, bo to zawsze się wraca i jest ta moc, i chęć do pracy. Będę chciał, ale czy to zrobię, to nie wiem.

Komentarze (3)
avatar
Olafsson
17.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panu hop-bęc dziękujemy. 
MarcinG
16.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
nie fajne pisze się łącznie.Niefajne.Razi mnie , gdy dziennikarze robią błędy ortograficzne. 
avatar
Mrówa
16.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Akurat Dudek ma rację, bo trochę spędził czasu w tym klubie czasu i należy mu się szacunek ze strony klubu. Mimo że w chwili obecnej nie jest w najwyższej formie, to klub powinien mu jasno powi Czytaj całość