Całej trójce wygasają za miesiąc kontrakty. Nie zostaną przedłużone z różnych względów. O tym, że Bojan Isailović nie ma już przyszłości w Zagłębiu Lubin wiedziano już od kilku miesięcy. Serb ma wysoki kontrakt, który podpisywał, gdy był jeszcze reprezentantem Serbii. Przez wiele spotkań grał na solidnym poziomie, ale nie było w nich rewelacyjnych interwencji. Później zaczęły zdarzać mu się kiepskie mecze. W rundzie jesiennej nie popisał się w pojedynku ze Śląskiem Wrocław. Wbił sobie samobója i już wtedy przeczuwano, że w Lubinie nie zostanie na kolejny sezon. Wiosną tego roku ani razu nie pojawił się na ławce rezerwowych. Faktem jest to, że miał problemy zdrowotne i dobra dyspozycja Aleksandera Ptaka sprawiła, że za Serbem nikt nie płakał.
Drugim bramkarzem, którego pożegnano jest właśnie Ptak. Jego sytuacja rozwiązała się w tym tygodniu. Zagłębie wydało specjalne oświadczenie. - W związku z toczącą się sprawą dot. działań korupcyjnych grupy zawodników GKS-u Bełchatów w latach 2003-2005, Klub Zagłębie Lubin SA po zapoznaniu się z wyjaśnieniami zawodnika Aleksandra Ptaka w tym zakresie, podjął decyzję o zakończeniu współpracy z bramkarzem i nieprzedłużaniu kontraktu, którego ważność upływa w czerwcu bieżącego roku - napisał klub. Wiosną Ptak spisywał się bardzo dobrze, wielokrotnie bronił w trudnych sytuacjach. Był bardzo mocnym punktem drużyny i wydawało się, że przedłuży umowę. Jednak doniesienia o sprawie toczącej się z lat 2003-2005 zaważyły. Wcześniej działacze podejmowali identyczne decyzje.
Niepocieszeni są kibice Zagłębia. Uważają, że klub zrobił błąd, ponieważ Miedziowi jako jedyni zostali dwukrotnie ukarani za korupcję [przyszły sezon rozpoczną z trzema ujemnymi punktami - przyp.red.], a gdy ich zawodnik jest zamieszany za jakieś grzechy z przeszłości, to od razu rozwiązują z nim kontrakt. Decyzje nie zostanie jednak zmieniona i Ptak nie będzie grał w przyszłym sezonie w Zagłębiu.
Ostatnim graczem, z którym póki co się pożegnano jest Marcin Kowalczyk. Do Lubina przyszedł w glorii chwały reprezentanta Polski. Miał wywalczyć miejsce na prawej obronie Miedziowych i pojechać na Euro 2012. Po kilku tygodniach od podpisania kontraktu przebił się do pierwszej "jedenastki", ale popełniał mnóstwo błędów. Nie był pewnym punktem drużyny. Zimą ściągnięto Pavela Vidanova. Bułgar zdetronizował Kowalczyka, który wiosną nawet w jednym spotkaniu T-Mobile Ekstraklasy nie pojawił się na murawie.
Wciąż waży się przyszłość m.in. Adriana Rakowskiego. W jego przypadku Zagłębie chce, żeby młody pomocnik został. Pavel Hapal jasno daje do zrozumienia, że wiosną to on zrobił największy postępy w drużynie. Obecny kontrakt wygasa za miesiąc.