Zgodnie mówi się, że dla beniaminków ligi drugi sezon jest zawsze tym najtrudniejszym. Wielokrotnie zespoły, które awansowały o klasę wyżej, w drugim swoim sezonie z wielkim trudem utrzymywały się w lidze lub z niej spadały. W pierwszym roku gry w wyższej klasie rozgrywkowej działa jeszcze "magia" beniaminka. W gronie starszych ligowców jest on przyjmowany z dużą dozą niepewności i ostrożności. Zespoły stające naprzeciw beniaminka rozgrywek zwykle nie grają otwartego futbolu, długo rozpoznają przeciwnika, a ten może wykorzystać ten fakt. Podbeskidzie Bielsko-Biała jest tego najlepszym przykładem. W pierwszym, debiutanckim sezonie w T-Mobile Ekstraklasie popularni Górale kilkakrotnie sprawili niespodzianki swoim kibicom pokonując teoretycznie silniejszych rywali. Przypomnijmy choćby wygrane z Legią Warszawa i Wisłą Kraków. Bielszczanie wykorzystali niemal do maksimum fakt bycia beniaminkiem i już na kilka kolejek przed końcem sezonu zapewnili sobie utrzymanie w piłkarskiej elicie w Polsce. Rozgrywki 2011/2012 były także okazją do pokazania się dla wielu zawodników w starciach z najlepszymi, wyzwalały dodatkową energię, wolę walki i nieustępliwość, kreowały nowych bohaterów. Jednym z nich był ofensywny pomocnik, 29-letni Sylwester Patejuk, jeszcze kilka lat temu zupełnie anonimowy piłkarz.
Wszyscy płaczą za "Sylwkiem"
Śmiało można powiedzieć, że nie tylko on sam "wykreował się" w Podbeskidziu, ale umożliwił mu to status beniaminka, z jakim przystępowało do rozgrywek Podbeskidzie. Patejuk został bohaterem swojej drużyny, klubu, ulubieńcem kibiców. Po zakończonym sezonie mógł już wybierać w ofertach znacznie przewyższających tą, którą zaoferowało mu Podbeskidzie. Dzisiaj Patejuk jest już piłkarzem mistrza Polski Śląska Wrocław, w środę zadebiutował w zespole w rozgrywkach i to od razu w eliminacjach Ligi Mistrzów. Jeśli mówimy o bilansie strat Górali przed nowym sezonem to odejście tego zawodnika jest niepowetowaną stratą, a luka, która powstała w składzie bielszczan może być trudna do wypełnienia.
Trener Podbeskidzia Robert Kasperczyk musiał liczyć się z tą stratą. Budżet klubowy nie pozwala jednak na zatrudnienie klasowego gracza, który z powodzeniem zastąpiłby Patejuka, tym bardziej, iż ofensywny pomocnik odszedł do Śląska za darmo. Kasperczyk musiał więc szukać po niższych ligach, wśród piłkarzy, których wymagania finansowe nie przekraczałyby możliwości klubu. Damian Szczęsny, Fabian Pawela czy Damian Chmiel to z pewnością dobrzy zawodnicy, z wielkim sercem do gry. W tej chwili nie dorównują jeszcze w niczym Patejukowi, ale w przyszłości? Może któryś z nich "odpali" tak jak obecny gracz Śląska Wrocław.
Co do odejścia Adriana Sikory, Tomasza Górkiewicza czy Macieja Rogalskiego większych wątpliwości mieć nie można. Podobnie jeśli chodzi o Izraelczyka Liada Elmalicha. Cała czwórka nie wniosła wiele do gry Podbeskidzia i po stronie strat tej drużyny przed nowym sezonem można ich dopisać na ostatnich miejscach listy.
Solidna defensywa zyska na znaczeniu
Gdzie zatem Podbeskidzie przede wszystkim zyskało? Jeśli o przedniej i środkowej formacji możemy powiedzieć, że jest gorzej niż było, to najlepiej sytuacja wygląda w defensywie. Wprawdzie bielski zespół opuścili Łukasz Mierzejewski czy Ondrej Sourek, to ich następcy mają znacznie większe możliwości. Przede wszystkim transfer Michala Pitera-Bucko może okazać się "strzałem w dziesiątkę" trenera Kasperczyka. Słowacki stoper w sparingach pokazuje wysokie umiejętności, ma bardzo dobre warunki fizyczne i przegląd pola, potrafi też strzelać bramki - co już udowodnił dwa razy. - Michal potwierdza od samego początku, że jest bardzo dobrym zawodnikiem. Tak więc konkurencja jest bardzo duża, ale myślę, że to dobrze dla wszystkich zawodników na tej pozycji, ponieważ każdy będzie walczył o skład cały czas podnosząc swoje umiejętności - przekonuje w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Damian Byrtek, defensor Górali.
W tej sytuacji na środku obrony Kasperczyk będzie miał do dyspozycji czterech równorzędnych zawodników i niemały ból głowy, na kogo ostatecznie się zdecydować. Wątpliwości szkoleniowca może rozwiać jedynie kontuzja któregoś z graczy. Z urazami zmagają się więc aktualnie Juraj Dancik i Bartłomiej Konieczny - w poprzednim sezonie najczęściej grających obok siebie w defensywie. Ich kontuzje to "szansa" dla Byrtka czy Pitera-Bucko. Czy najmłodszy z nich Byrtek jest gotowy, aby wskoczyć do pierwszej jedenastki na ligę? - Każdy z nas trenuje po to, aby wyjść w pierwszej jedenastce i rywalizacja będzie do samego końca. Pewnie że jestem gotowy do gry na pełnych obrotach i najlepiej zweryfikuje to boisko. Z każdym z naszych stoperów gra się dobrze ponieważ są to bardzo dobrzy i doświadczeni zawodnicy, i zawsze się od nich czegoś można nauczyć. Ale kto wyjdzie na mecz ligowy to zdecyduje sam trener - komentuje stoper Górali.
O miejsce w składzie z Krzysztofem Królem na lewej obronie rywalizował będzie Mateusz Niechciał i to także może dodać smaczku całej sytuacji w obronie bielszczan. Gdy do tego dodamy doświadczonego Marka Sokołowskiego to Podbeskidzie w tej formacji - plus dwaj dobrzy bramkarze - wygląda bardzo solidnie.
Spoglądając na bilans zysków i strat Podbeskidzia na kilka tygodni przed inauguracją sezonu - zakładając, że kadra zespołu jest już niemal w komplecie, a trener Kasperczyk wielkich wzmocnień już nie przewiduje - bielska drużyna może w przyszłych rozgrywkach być teamem, któremu trudno będzie strzelić gola, ale który jednocześnie sam może mieć kłopoty ze znalezieniem drogi w światło bramki przeciwnika.