Piłkarze Korony Kielce zapewne nie tak wyobrażali sobie początek nowego sezonu w T-Mobile Ekstraklasie. Kielczanie po dwóch kolejkach mają na swoim koncie zero punktów i sześć straconych goli. - Trzeba się będzie pozbierać i walczyć w kolejnym meczu, który nas będzie czekał z Lechią Gdańsk w sobotę - komentuje Zbigniew Małkowski, bramkarz złocisto-krwistych.
Przeciwko Śląskowi Wrocław kielczanie popełnili dwa bardzo kosztowne błędy w defensywie, które skutkowały rzutami karnymi dla WKS-u. W pierwszej sytuacji fatalnie do własnego bramkarza podawał Tadas Kijanskas, a w drugiej ręką w polu karnym zagrał Tomasz Lisowski. - Nikt się po meczu nie tłumaczył. Każdy wie co kto zrobił. Tu nie ma co się tłumaczyć. Wszyscy są na tyle dorośli, że wiedzą, że Tadas Kijanskas zrobił błąd i nie ma co na poszczególnych chłopakach się wyżywać - powiedział Małkowski.
Kielczanie liczyli, że we Wrocławiu uda im się zdobyć punkty, bowiem Śląsk jest w kryzysie, a Koronie z aktualnym mistrzem Polski zawsze dobrze się grało. - Dobrze zaczęliśmy to spotkanie do momentu pierwszego rzutu karnego. Dwa karne, a w dziewięciu naprawdę jest ciężko wygrać przeciwko jedenastu. Koledzy się starali jak mogli. W sobotę kolejny mecz i musimy zdobyć trzy punkty - podsumował golkiper.