Mirosław Sznaucner po odejściu z PAOK-u Saloniki był bliski powrotu do ojczyzny, ale ostatecznie podpisał kontrakt z Veria FC. - Zdaję sobie sprawę z tego, że PAOK i Veria mają różne cele. Myślę jednak, że uplasujemy się przynajmniej na 10. miejscu - mówił greckim mediom dwukrotny reprezentant Polski.
W 1. kolejce zespół z północy Hellada podejmował mistrza kraju i uczestnika fazy grupowej LM, Olympiakos Pireus. Drużyna Sznaucnera, który wystąpił w pełnym wymiarze czasowym, stworzyła sobie zdecydowanie mniej bramkowych okazji, ale w końcówce przy odrobinie szczęścia mogła doprowadzić do wyrównania.
- Mamy nową drużynę z nowym trenerem. Polegliśmy, ale w żadnym wypadku nie graliśmy źle. Jesteśmy na dobrej drodze. Jeśli będziemy prezentować się tak dobrze, jak w drugiej połowie meczu z Olympiakosem, będzie świetnie - ocenia 33-latek urodzony w Będzinie.
Przy stanie 0:0 arbiter nie uznał prawidłowo zdobytego gola przez jednego z graczy Verii (od 0:22 na filmie). - Strzeliliśmy bramkę a asystent podniósł chorągiewkę. Wszyscy widzieli, że tego spalonego nie było... Gdyby gol został uznany, mecz mógłby się potoczyć zupełnie inaczej - kręci głową Polak.
- Bardzo często zdarza się, że te największe zespoły mają fory u sędziów. Nie wiem, czy w tym przypadku arbiter pomagał Olympiakosowi, ale gdy ja występowałem w PAOK-u przeciwnicy często tracili punkty w ważnych meczach wskutek złego sędziowania. My zawodnicy nie możemy jednak nic z tym zrobić
- przekonuje Sznaucner.
W najbliższą sobotę Veria również u siebie zmierzy się z Panioniosem Ateny, który na inaugurację pokonał Aris Saloniki.
Drużyna Sznaucnera nie sprostała z Olympiakosowi Pireus: