Zbigniew Kaczmarek: Żal straconych punktów

Stomil Olsztyn nie zdołał przerwać passy meczów bez porażki i w Bytomiu tylko zremisował z zamykającą tabelę I ligi Polonią. Wynik ten w warmińsko-mazurskim klubie przyjęto jak porażkę.

Przed tygodniem na własnym stadionie Stomil Olsztyn zdołał zastopować rewelacyjnie spisującą się w rozgrywkach I ligi Flotę Świnoujście. W sobotni wieczór beniaminek gościł na boisku Polonii Bytom, która dotychczas wszystkie mecze u siebie przegrała. Outsider w starciu z zespołem z Olsztyna zdołał się jednak przełamać, co w szatni beniaminka przyjęto z niedowierzaniem.

- Nie możemy być zadowoleni z remisu. Przyjechaliśmy do Bytomia po trzy punkty. Zagraliśmy słabe spotkanie, stąd wynik meczu jest taki, a nie inny. Początek mieliśmy fatalny, bo Polonia zupełnie nas zaskoczyła. Stworzyła sobie z dziesięć sytuacji, z których jedną wykorzystała i wyszła na prowadzenie - mówi Zbigniew Kaczmarek, trener olsztyńskiej drużyny.

Dopiero stracona bramka podziałała na Stomil mobilizująco. - Po niespodziewanym ciosie udało nam się wrócić na właściwe tory i odrobić straty jeszcze przed. Szkoda tylko, że nie wykorzystaliśmy kolejnych okazji, które mieliśmy w pierwszej połowie, bo gdybyśmy schodzili do szatni z prowadzeniem na pewno grałoby nam się zdecydowanie łatwiej, a i nastawienie na drugą połowę byłoby zupełnie inne - przyznaje szkoleniowiec beniaminka zaplecza T-Mobile Ekstraklasy.

Krótko po wznowieniu gry po przerwie z boiska z czerwoną kartką wyleciał Michał Świderski, który w zapaśniczym stylu powalił na ziemię wychodzącego na czystą pozycję Kamila Białkowskiego. - Druga połowa rozpoczęła się dla nas nie lepiej od pierwszej. Do decyzji arbitra nie mogliśmy mieć jednak pretensji, bo w tej sytuacji mógł sięgnąć tylko po "czerwień" - kiwa głową opiekun warmińsko-mazurskiej jedenastki.

Na drodze Stomilu do trzech punktów stanął Mateusz Mika, który w tylko sobie wiadomy sposób obronił strzał głową z kilku metrów Tomasza Strzelca. - Gra w osłabieniu nie szła nam najlepiej. Stworzyliśmy sobie mimo to sytuację, po której powinniśmy wyjść na prowadzenie. To co zrobił przy tym strzale bramkarz Polonii, to była interwencja sezonu. Z drugiej strony nie trafić do siatki głową z 3 metrów to też sztuka, a nam udało się to uczynić - nie kryje rozczarowania Kaczmarek.

Szkoleniowiec olsztynian jest jednak świadom faktu, że na zwycięstwo przy Olimpijskiej jego drużyna nie zasłużyła. - Ten remis jest sprawiedliwy, choć liczyliśmy na zdecydowanie więcej. Trzeba jednak przyznać, że oba zespoły miały swoje szanse, z których wykorzystały po jednej, stąd podział punktów nie krzywdzi nikogo - puentuje opiekun drużyny z Piłsudskiego.

Komentarze (0)