Tradycyjnie już spotkaniu rozgrywanym w Świnoujściu towarzyszył padający deszcz. Nie ostudził on jednak zapałów obu drużyn, które od pierwszej minuty starały się przejąć inicjatywę. Początkowo oba zespoły wymieniały wzajemnie "ciosy". Najpierw niecelnie uderzał Bartłomiej Niedziela, a w odpowiedzi Piotr Giel minimalnie posłał piłkę obok słupka. Podopieczni Czesława Owczarka starali się grać "swoją piłkę", ładną i widowiskową. Pokryta wodą murawa sprzyjała szybkiej wymianie piłek, lecz utrudniała życie bramkarzom. Pierwsze kłopoty z opanowaniem futbolówki miał Grzegorz Kasprzik, który po uderzeniu zawodnika gości, na raty złapał piłkę.
Kolejne minuty upływały, a przy piłce częściej znajdowała się Warta, która nie potrafiła stworzyć sobie dogodnej okazji. W 21. minucie bliscy szczęścia byli gospodarze. Sebastian Olszar po podaniu Ensara Arifovicia uderzył tuż nad poprzeczką. Na odpowiedź długo czekać nie musieliśmy. Jeszcze lepszą okazje miał Tomasz Magdziarz, który z najbliższej odległości posłał piłkę obok słupka. Spotkanie toczyło się w bardzo szybkim i dobrym pierwszoligowym tempie. Ataki obu zespołów kończyły się jednak częściej na bloku obronnym, aniżeli na bramkarzu.
Dziesięć minut przed przerwą Warta wyszła na prowadzenie. Aktywny Łukasz Grzeszczyk uruchomił Magdziara, który w sytuacji sam na sam pokonał interweniującego Kasprzika. Przed przerwą drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Rafał Kosznik, który groźnie zaatakował swojego rywala. Po pierwszej połowie Warta prowadziła, jednak w drugiej części meczu musiała bronić się o jednego zawodnika mniej.
Po przerwie do ataku ruszyli świnoujścianie. W 51. minucie z problemami piłkę po uderzeniu Patryka Fryca piąstkował Adrian Lis. Zespół z Drogi Dębińskiej świadomie czyhał na błąd w ofensywie gospodarzy i ewentualne wyjście z kontratakiem. W 58. minucie coraz groźniej atakująca Flota miała dogodną szansę na wyrównanie. Piłka po uderzeniu Bartosza Śpiączki z blisko 12 metrów powędrowała minimalnie obok słupka. Bramka wisiała w powietrzu, jednak mądrze bronili się goście, którzy raz po raz wybijali piłkę spod własnego pola karnego.
Czekająca na swoją szansę Warta wyprowadziła kontratak, jednak uderzenie Bartłomieja Pawłowskiego z narożnika pola karnego było niecelne. Następnie swoje szanse mieli Christian Nnamani oraz Ivan Udarević. Ten pierwszy zbyt długo czekał z oddaniem strzału i stracił piłkę, a uderzenie Chorwata było niecelne. Co się odwlecze, to nie uciecze. W 71. minucie na uderzenie z dystansu zdecydował się Bartłomiej Niedziela, który tuż obok słupka umieścił piłkę w siatce. Flota próbowała pójść za ciosem, jednak Olszar tego dnia miał zwichrowany celownik i posłał piłkę nad bramką. Chwilę później Grzeszczyk w podobnej sytuacji uderzył minimalnie obok bramki.
Zawodnicy gości wyraźnie nie chcieli zadowalać się podziałem punktów i "szukali" kolejnej bramki. Będąca na fali wznoszącej Flota stwarzała jednak coraz groźniejsze okazje. Piłka po uderzeniu z dystansu Niedzieli zakotwiczyła na górnej siatce bramki. Pięć minut później futbolówka zatrzepotała już w siatce. Krzysztof Bodziony dośrodkował z rzutu wolnego, a Śpiączka głową wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Od tego momentu poznaniacy postawili wszystko na jedną kartę. Po stracie piłki przez gości Nnamani przejął piłkę i znalazł się oko w oko z Lisem. Nigeryjczyk, który mógł również podawać do lepiej ustawionych kolegów, zdecydował się na uderzenie, jednak piłka obiła słupek. Goście ruszyli pod pole karne Floty praktycznie całym zespołem, ale stać ich było tylko na strzał rozpaczy Magdziarza, który zakończył się "pudłem".
Flota wygrała swój jedenasty mecz w tym sezonie i przedłużyła do dziewiętnastu passę meczów bez przegranej. Warta natomiast oddaliła się od czołówki i kolejny raz mimo ładnej gry nie zamieniła tego na punkty.
Po meczu powiedzieli:
Czesław Owczarek (trener Warty Poznań): Pierwsza połowa potoczyła się po naszej myśli, gdyż udało nam się strzelić bramkę. Brak odpowiedzialności sprawił, że musieliśmy grać w dziesiątkę. Później popełniliśmy kolejny błąd, który zdecydował, że trzy punkty pozostaną w Świnoujściu. Ten mecz mógł zakończyć się inaczej, jednak cały czas borykamy się z problemami losowymi. Nie ma usprawiedliwienia dla Rafała Kosznika, bo jest doświadczonym zawodnikiem i nie powinien się tak zachować. W osłabieniu nie mogliśmy zagrać tak jak byśmy tego oczekiwali.
Dominik Nowak (trener Floty Świnoujście): Spodziewaliśmy się bardzo trudnego meczu i taki tez był. Pierwsza połowa była wyrównana, jednak to Warta objęła prowadzenie. Później bardzo mądrze się broniła i organizowała na boisku. Z taką grą na pewno zaczną punktować w kolejnej części sezonu. Chwała moim zawodnikom, że mimo gry w przewadze spokojnie rozgrywaliśmy piłkę. Wiele w Polsce mówi się o sędziowaniu. Niektórzy trenerzy szukają winy u arbitra, ja tego nie robię i nie zamierzam. Dzisiaj sędziowanie było bardzo dobre.
Flota Świnoujście - Warta Poznań 2:1 (0:1)
0:1 - Magdziarz 35'
1:1 - Niedziela 71'
2:1 - Śpiączka 86'
Składy:
Flota: Kasprzik - Fryc, Zalepa, Udarević, Opałacz (56' Nnamani), Niedziela, Niewiada, Chyła (46' Śpiączka), Bodziony, Olszar (90+3' Wrzesień), Arifović.
Warta: Lis - Ciach, Wichtowski, Kosznik, Magdziarz, Grzeszczyk, Giel (46' Mójta), Bartczak, Ngamayama, Marciniak (88' Trojanowski), Pawłowski (68' Jakóbowski).
Czerwona kartka: Kosznik /43' za drugą żółtą/ (Warta).
Żółte kartki: Niewiada, Nnamani (Flota) oraz Kosznik, Marciniak (Warta).
Sędzia: Grzegorz Jabłoński (Kraków).
Widzów: 900