- Mamy powody do zadowolenia, choć bez wątpienia tego wieczora w naszym zasięgu był komplet oczek. Anglicy to jednak zawsze dobry przeciwnik. Biorąc pod uwagę zamieszanie, jakie miało miejsce we wtorek, trzeba podkreślić, że nasi piłkarze zdołali zachować pełną koncentrację. Nic nam w tej materii nie uciekło, mimo że okoliczności były niecodzienne - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Paweł Kryszałowicz.
Co sprawiło, że podopieczni Waldemara Fornalika nie zdołali zwyciężyć? - Wykreowaliśmy kilka dobrych sytuacji, ale nie każdą potrafiliśmy zakończyć celnym strzałem. Tego chyba zabrakło najbardziej. Co do rywali, to pod tym względem wypadli znacznie gorzej, bo zagrożenia pod naszą bramką praktycznie nie stwarzali. Byliśmy lepsi i to jest remis z dużym wskazaniem na nas - dodał.
Synowie Albionu rozegrali bardzo słabe spotkanie, a to dość zadziwiający obrazek. - Można do tego podejść w taki sposób, ale równie dobrze moglibyśmy powiedzieć, że to my nie pozwoliliśmy przeciwnikowi rozwinąć skrzydeł. Wolałbym, żebyśmy chwalili naszą drużynę, a nie analizowali mankamenty rywala - zaznaczył.
Czy w takich okolicznościach powinniśmy się cieszyć z remisu? - Nie mam wątpliwości, że Anglicy byli w naszym zasięgu. Być może zabrakło u nas nastawienia, by mocniej zawalczyć o trzy punkty. Z drugiej strony nie zapominajmy jakiego mieliśmy przeciwnika. Poza tym do przerwy przegrywaliśmy 0:1 i wówczas chyba każdy wziąłby remis w ciemno - stwierdził Kryszałowicz.
Były reprezentant Polski nie chciał wskazywać winnych wtorkowego zamieszania. - Trudno osądzać kto ponosi odpowiedzialność za przełożenie meczu. Uważam, że do tego trzeba znać wszystkie fakty. Ja nie mam pełnej wiedzy, dlatego nie pokuszę się o jednoznaczne stanowisko - zakończył.