- Udało nam się ugrać remis po bardzo dobrej grze, z naprawdę silną drużyną Anglii. Mimo wszystko nie możemy być do końca zadowoleni, bo długimi fragmentami byliśmy zespołem, który na boisku dominował i powinniśmy ten mecz wygrać - przekonuje w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Stefan Majewski, były selekcjoner reprezentacji Polski.
Doświadczony szkoleniowiec docenia odważne decyzje, jakie w potyczce z zespołem Roya Hodgsona podjął Waldemar Fornalik. - Waldkowi należą się wielkie słowa uznania za to, że w tak ważnym dla nas meczu nie bał się postawić na młodych zawodników. Okazało się to strzałem w "10", bo patrząc na to spotkanie trzeba przyznać, że dawno nie widzieliśmy tak dobrego meczu naszego zespołu z Anglią - dodaje "Doktor".
W wyjściowej jedenastce biało-czerwonych znalazł się Paweł Wszołek, a w końcówce spotkania w roli drugiego napastnika na placu gry zameldował się Arkadiusz Milik. Obaj zawodnicy uważani są za wielką nadzieję polskiego futbolu. - Oceniając ich przez pryzmat dobrze grającej reprezentacji Polski, na pewno ci chłopcy nie odstawali od starszych kolegów. Trzeba raz jeszcze podkreślić, że selekcjoner podejmując tę decyzję wykazał się ogromną odwagą. Występ przeciwko Anglii nawet w mniejszym przedziale czasowym to doświadczenie, które będzie procentować - zapewnia charyzmatyczny trener.
Na tle śmiało poczynającej sobie reprezentacji Polski drużyna Anglii niczym nie zachwyciła. - Gdyby Anglicy ten mecz wygrali, to pewnie nasze nastroje dziś byłyby zupełnie inne. Marną pociechą byłaby dobra gra, która nie przynosi punktów. Nie uważam jednak, że powinno dominować rozczarowanie postawą Anglików, a zachwyt nad postawą Polski. Przy tak grającym naszym zespole rywala po prostu nie było na więcej stać - analizuje Majewski.
PZPN nie ukrywa, że zamierza zgłosić się do ministerstwa sportu o odszkodowanie z tytułu przesunięcia zaplanowanej pierwotnie na wtorek potyczki. - Nasze zachowanie jest podyktowane jasnymi przesłankami, jakie nastąpiły. W naszym oficjalnym komunikacie wytłumaczyliśmy, że to nie z winy związku to spotkanie zostało przełożone i będziemy oczekiwać nie tylko gratyfikacji finansowej, ale także jasnego komunikatu z ministerstwa, bo to zamieszanie godzi w wizerunek związku - podkreśla członek zarządu piłkarskiej centrali.
Nasz rozmówca był pod wrażeniem atmosfery panującej na trybunach Stadionu Narodowego mimo przełożenia terminu spotkania. - Postawa tych ludzi jest dla nas czymś bardzo budującym. Przecież mecz miał się odbyć dzień wcześniej, a mimo to trybuny stadionu się zapełniły. Kibice przez cały mecz kapitalnie dopingowali i wspierali nasz zespół. Nie wolno porównywać kibica reprezentacji Polski, do tego, który robi zadymę w trakcie meczu ligowego. Mówimy o kibicach, a nie o chuliganach. Kibiców mamy wspaniałych - kiwa głową z uznaniem były reprezentant Polski.
Polska z pięcioma punktami na koncie pozostaje w gronie drużyn, które będą w grupie H liczyć się w walce o awans na MŚ 2014 w Brazylii. - Sytuacja, jaka wytworzyła się w naszej grupie jest dla nas korzystna. Nikt bowiem nie przewidział, że Ukraina będzie w stanie przegrać u siebie z Czarnogórą. Oczywiście nic jeszcze nie można przesądzać, ale zaliczka, jaką obecnie dysponujemy już jest dobra i daje nam realne szanse ku temu, by myśleć o grze na mundialu. Polskę stać na pierwsze miejsce w grupie, nie mam co do tego cienia wątpliwości - puentuje ekspert portalu SportoweFakty.pl.