Niezbyt miło będzie wspominał ostatnie spotkanie z KGHM Zagłębiem Lubin Tadeusz Socha, wychowanek i obrońca Śląsk Wrocław. Mistrzowie Polski na własnym stadionie przegrali bowiem z Miedziowymi 0:2. - Sądzę że, pierwsza bramka zadecydowała o przebiegu całego spotkania. W pierwszej połowie straciliśmy gola po naszym błędzie. Potem musieliśmy gonić przeciwnika, który tak naprawdę nie starał się grać w piłkę. Zagłębie stanęło z tyłu i wyprowadzało groźne kontry, które mogły się jednak podobać - skomentował piłkarz.
- Piłkarze Zagłębie cofnęli się pod swoje pole karne. Było ich tam ośmiu czy dziewięciu. Ciężko było podaniami sforsować ten blok obronny, ale staraliśmy się grać do boku i wrzucać piłkę w pole karne. Tym razem nie chciała ona jednak spaść nam na głowę. Musimy popracować nad tym, by w takich momentach mieć jakiś pomysł, jakąś alternatywę, by rywala zaskoczyć - wyjaśnił Socha. Wrocławianie w całym meczu nie stworzyli sobie zbyt wielu okazji strzeleckich. Gra Śląska była słabsza niż w poprzednich potyczkach. Dla Zagłębia, które plasuje się w dolnych rejonach tabeli, zwycięstwo we Wrocławiu było bardzo ważne. - Staraliśmy się grać w piłkę, a oni po strzeleniu bramki cofnęli się. Takie jest jednak prawo piłkarzy, którzy przyjeżdżają na tak trudny teren, jakim jest Wrocław - tym bardziej w sytuacji Zagłębia, które miało tak mało punktów. Nie można mieć pretensji do zawodników z Lubina, że nie chcieli grać w piłkę, ale trzeba szukać u siebie sposobów na to, by w kolejnych podobnych spotkaniach sobie poradzić - podkreślił Tadeusz Socha.
Od kilku meczów dało się zauważyć, że mistrzowie Polski prowadzeni przez nowego trenera starają się grać ofensywniej. Wrocławianie dobre mecze przeplatają jednak z tymi słabszymi. - Nasza gra jest na pewno bardziej widowiskowa i ciekawsza. O tym świadczą nasze wyniki. Byliśmy w tabeli dość wysoko i choć nie jest to szczyt naszych marzeń, to gdybyśmy wygrali, bylibyśmy w samym czubie zestawienia. Ciężko powiedzieć mi, w jakiej jesteśmy formie lecz wydaje mi się, że nie jest najgorzej - podsumował wychowanek WKS-u.