Sebastian Zalepa: Daliśmy ciała

Zawisza strzelił Flocie trzy bramki i wcale nie był to najsurowszy wymiar kary dla świnoujskich defensorów. Ci sprawiali wrażenie zagubionych, a pomyłkami mogliby obdzielić kilka swoich spotkań.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski
W 53. minucie niedzielnego meczu blok obronny Floty przestał być najskuteczniejszy w lidze. Wówczas po strzale Tomasza Ostalczyka gospodarze stracili trzeciego gola dnia, a zarazem jedenastego w sezonie. Palmę pierwszeństwa przejęli defensorzy GKS-u Tychy, którzy dotychczas skapitulowali dziesięć razy.

- Nie ma sensu się ze sobą pieścić czy owijać w bawełnę. Obrona szwankowała, a ja jako obrońca muszę się uderzyć w serducho i powiedzieć: tak, daliśmy ciała. Popełniliśmy błędy, pozwoliliśmy rywalowi na zdobycie trzech bramek. Nie tak to miało wyglądać. Co nam pozostało? Trzeba przyjść na trening, popracować i sprężyć się na Termalicę, aby w tym ostatnim meczu rundy nie pozwolić rywalom nawet na oddanie strzału - ocenił Sebastian Zalepa.

Flota została rozbita przez Zawiszę, rozgrywając najsłabsze spotkanie od początku sezonu. Poza błędami w tyłach grzeszyła nieskutecznością. - Trudno powiedzieć, ile nam zabrakło do zwycięstwa. Mieliśmy więcej sytuacji strzeleckich niż w kilku poprzednich meczach, a paradoksalnie nic nie chciało wpaść. Takie dni nie zdarzają się często.
Flota nie zagrała równie słabego meczu w defensywie od wielu miesięcy Flota nie zagrała równie słabego meczu w defensywie od wielu miesięcy
- Pierwszy stracony gol był konsekwencją braku koncentracji. Zawisza objął prowadzenie i mógł spokojnie kontrolować wydarzenia. Przed przerwą goście szczęśliwie podwyższyli prowadzenie, my natomiast niefartownie trafiliśmy w poprzeczkę. W szatni powiedzieliśmy sobie: "jest jeszcze czas, trzeba gonić". Nikomu z nas nie można odmówić ambicji, no ale niestety przydarzyła się jeszcze jedna pomyłka i z wyniku 0:3 było trudno już cokolwiek odrobić - podsumował Zalepa.

Dla gospodarzy była to dopiero druga porażka w rozgrywkach. Bardziej od wyniku alarmująca była więc postawa zespołu. Flota w minionym sezonie wpadła w dołek właśnie w szesnastej kolejce, a trener Krzysztof Pawlak wspominał w tym okresie o zmęczeniu materiału wewnątrz drużyny.

- Nie ma mowy o czymś takim w bieżącym sezonie. Powiem wręcz przeciwnie: żałujemy, że jeszcze w tym roku kalendarzowym nie zagramy pucharowego dwumeczu ze Śląskiem. Jeśli zaś chodzi o słowa trenera Pawlaka, to od czasu jego pracy w Świnoujściu trochę się pozmieniało. Tworzymy inną drużynę, która dojrzała, spędza za sobą więcej czasu i to będzie owocowało - porównał obrońca.

- Po porażce 0:3 trzeba się podnieść, tak jak uczyniliśmy tydzień po przegranej z Cracovią. Czasu nie cofniemy, więc skierujmy myśli do przodu. Przed nami trudna konfrontacja z Termalicą, w której część z nas będzie pauzować za kartki [Sebastian Olszar i Christian Nnamani - dop. red]. Nadal jesteśmy liderem i nie damy się nikomu wyprzedzić.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×