Podzielona szatnia Śląska Wrocław: "Te osoby nie mają zbyt łatwo"

- Atmosfera w szatni jest dobra. My się trzymamy razem - mówi portalowi SportoweFakty.pl Przemysław Kaźmierczak. Nie wszyscy piłkarze są jednak tolerowani i zimą prawdopodobnie będą musieli odejść.

Artur Długosz
Artur Długosz
Już w piątek piłkarze Śląska Wrocław podejmować będą Legię Warszawa. Wrocławianie, jeżeli chcą obronić mistrzostwo Polski, bezwzględnie ten mecz muszą wygrać. -  Mobilizacja jest przed każdym spotkaniem. Przed tym oczywiście też jest ogromna, ale wiemy na co nas stać. Jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie i taktycznie, więc zobaczymy jak będzie w trakcie meczu - komentuje Przemysław Kaźmierczak. - Fajnie, że gramy w piątek o takiej porze i na pewno chcielibyśmy wziąć rewanż za to wiosenne spotkanie, gdzie ponieśliśmy wysoką porażkę. Przede wszystkim ważne będą trzy punkty, bo to gdzieś nas przybliży do Legii Warszawa, zmniejszy tą stratę i umocnimy się w czubie tabeli - dodaje pomocnik WKS-u.

Legia przewodzi tabeli T-Mobile Ekstraklasy i nad Śląskiem ma już dziesięć punktów przewagi. Piłkarze Śląska, po ostatnim wyjazdowym zwycięstwie z Lechem Poznań, są jednak pełni wiary we własne możliwości i umiejętności. - Wierzymy w swoje umiejętności - w to, co możemy zrobić. Pokazujemy w tych spotkaniach cały czas, że mamy dobry zespół. Tym tak naprawdę cały czas wygrywamy bądź się przełamujemy po tych słabszych meczach czy różnych błędach, jakie ostatnio nam się przytrafiały. Potrafimy się zmobilizować, pokazujemy to. Mam nadzieję, że teraz potwierdzimy te trzy punkty zdobyte we Wrocławiu, bo myślę, że to jest jakiś handicap jeżeli się wygrywa na wyjeździe, a poprawia u siebie. Ostatnio nam się to nie udawało. Wierzymy w to głęboko, że tym razem już damy radę i u siebie zwyciężymy z Legią Warszawa - skomentował "Kaz".

Po rozwiązaniu kontraktu z Patrikiem Mrazem atmosfera w szatni mistrza Polski była gorąca, a pomiędzy zawodnikami doszło do nieporozumień. Jak to wygląda teraz? - Atmosfera w szatni jest dobra. My się trzymamy razem i myślę, że tylko dzięki temu - jak już wiele osób podkreśla - był wynik i będzie cały czas, bo zawsze szatnia buduje atmosferę. Wiadomo, łatwiej jest jak się wygrywa cały czas. Myślę, że zawodnicy pokazują, że każdy się wspiera, nikt na nikogo się obraża, jeżeli ten zagra, a nie inny. Dzięki temu trzymamy się - powiedział Kaźmierczak portalowi SportoweFakty.pl.

- Myślę, że pokazaliśmy w meczu z Lechem, że zespół się liczy i chyba aż tak bardzo to, co się o nas pisze, na nas nie wpływa. Każdy wie na czym stoi, że jest odpowiedzialny za wynik. To udowodniliśmy w ostatnim meczu i w tym musimy to potwierdzić - dodaje.

Nie wszyscy zawodnicy mają jednak łatwo w szatni. Na cenzurowanym są zwłaszcza bracia Gikiewiczowie. - Ten temat był wałkowany parę razy. Zespół jest najważniejszy. Na pewno jeżeli taka sytuacja się stała, to te osoby nie mają zbyt łatwo, ale trzeba jakoś dokończyć tę rundę i później jakieś konsekwencje będą, i wszystko się ułoży - podkreślił Kaźmierczak.

Pomocnik Śląska od Waldemara Fornalika otrzymał powołanie na najbliższy towarzyski mecz reprezentacji Polski z Macedonią. Potyczka odbędzie się w grudniu. Czy Kaźmierczak na stałe może wrócić do kadry? - Dużo zależy na pewno od tego, jak ja się tam zaprezentuję i od tego czy trener będzie mnie widział w składzie. Selekcjoner decyduje kogo bierze. Czy w klubie czy w reprezentacji, zawsze jest to samo. Jeżeli trener będzie mnie widział, to wszystko w nogach i w głowie, żeby się dobrze zaprezentować. Później to w klubie trzeba będzie grać dobrze, żeby mieć szansę, a czy szkoleniowiec powoła, to różnie to bywa - podsumował piłkarz Śląska Wrocław.
Pół reprezentacji Polski zagra we Wrocławiu

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×