W połowie września Przemysław Tytoń zupełnie nieoczekiwanie stracił miejsce w składzie PSV Eindhoven na rzecz mało znanego 28-latka Boya Watermana. Trener Dick Advocaat nie ukrywał niezadowolenia z postawy Polaka i sugerował, że ten nie daje z siebie wszystkiego w podbramkowych zamieszaniach, co miało być skutkiem odniesionego rok wcześniej poważnego urazu głowy.
Były selekcjoner reprezentacji Rosji od ponad trzech miesięcy dał Tytoniowi tylko jedną szansę występu - w meczu Pucharu Holandii przeciwko amatorskiej drużynie EHC Hoensbroek (25-latek rozegrał też 34 w spotkaniu LE z AIK Sztokholm, ale tylko z powodu urazu Watermana). Można było mieć nadzieję, że jeden z najjaśniejszych punktów polskiej kadry na Euro 2012 będzie występował w kolejnych meczach o mniejszym znaczeniu, ale stało się inaczej.
6 grudnia gracze PSV rywalizowali z SSC Napoli w Lidze Europejskiej. Holendrzy nie mieli już szans na wyjście z grupy, ale Advocaat i tak postawił na Watermana. Podobnie było we wtorek w spotkaniu Pucharu Holandii z występującym w 3. lidze Rijnsburgse Boys (4:0) - Tytoń siedział na ławce, a między słupkami stał jego starszy kolega po fachu.
Nic nie wskazuje na to, by w 2013 roku położenie Polaka miało się poprawić. Waterman nie zalicza wpadek i puszcza niewiele goli (19 straconych bramek w 21 występach), a za Advocaatem stoją wyniki (pozycja lidera w Eredivisie). Jeśli Tytoń ponownie chciałby grać regularnie, wydaje się, że powinien pomyśleć o nowym pracodawcy.