Andrzej Prawda: Nie wpadałem w panikę

Zwycięstwo nad Kmitą Zabierzów potwierdziło, że piłkarze Odry Opole najwyraźniej obudzili się po dramatycznym początku sezonu. W ostatnich czterech meczach podopieczni Andrzeja Prawdy zdobyli 8 punktów, wywożąc po punkcie z obiektów w Katowicach i Płocku, zwyciężając Kmitę Zabierzów oraz pokonując na własnym obiekcie Znicz Pruszków. Jeżeli doliczyć do tego remis z Turem Turek, opolanie są niepokonani od pięciu spotkań.

Mateusz Dębowicz
Mateusz Dębowicz

- Myślę, że zespół cały czas był na jakiejś takiej fali wznoszącej, ale czasami zwyczajnie brakowało - jak to w piłce - szczęścia, koncentracji czy tego ostatniego dotknięcia, tej przysłowiowej kropki nad i - mówi portalowi SportoweFakty.pl trener Andrzej Prawda i dodaje z satysfakcją: - Z tego powodu nie wpadałem w panikę i nie wykonywałem żadnych nerwowych ruchów. Podpowiedzi było mnóstwo, ale ja zbyt długo jestem już w tym zawodzie, żeby od razu reagować tak emocjonalnie. Czas pokazał, że miałem rację. Nie oszukujmy się - remisy w Katowicach czy Płocku, a tam byliśmy nawet bliżsi zwycięstwa niż gospodarze oraz zwycięstwa z zawsze groźnym Zniczem i Kmitą na wyjeździe są świetnymi rezultatami. Cierniem pozostaną jednak te mecze z początku sezonu. Cieszę się jednak, że pomimo tych trzech pierwszych nieudanych spotkań zespół się nie załamał i pokazał charakter, chociaż wiadomo, że jak po trzech meczach ma się zero punktów to nogi zaczynają drżeć.

Wyniki osiągane przez zespół mogą dziwić zważywszy na problemy finansowe nękające klub z ulicy Oleskiej. Zawodnicy często pensje dostają ratami i z dużym opóźnieniem. Z tego powodu napastnik Marcin Pontus wystosował nawet do zarządu pismo wzywające do zapłaty zaległych pieniędzy. - Mamy jakieś tam problemy natury organizacyjnej, ale zawodnicy zawierzyli klubowi, zarządowi i ich obietnicom, a na boisku pokazują, że stać ich na osiąganie dobrych wyników - komentuje opiekun opolan. Po ostatnich sukcesach zespołu dyrektor Leszek Wróbleski obiecał, że dołoży wszelkich starań, aby zespół jak najszybciej otrzymał premie za osiągnięte wyniki. Póki co za nagrodę piłkarzom muszą wystarczyć słowa trenera Prawdy. - Okazało się, że mam dobry, zdyscyplinowany i ambitny zespół, który udowodnił swoją wartość w kolejnych meczach - stwierdza opiekun niebiesko-czerwonych.

Ostatnie mecze były szczególnie udane dla Marcina Józefowicza, który z 4 bramkami na koncie jest najlepszym strzelcem zespołu, który w sumie ośmiokrotnie trafiał do siatki rywala. Ostatnio gol "Józka" dał niebiesko-czerwonym trzy punkty w meczu z Kmitą. Co ciekawe na początku sezonu trener Prawda narzekał na to, że napastnik zatracił już trochę szybkość i nie jest tak dynamiczny jak kiedyś. Z taką interpretacją jego słów nie zgadza się opiekun Odry. - Nigdy nie mówiłem, że "Józek" zapomniał jak się gra w piłkę. Mówiłem o formule gry, o jego sposobie gry. Kiedyś lubił się ścigać z obrońcami, cały czas skakał do główek. Teraz woli się przyczaić, poczekać - tłumaczy szkoleniowiec i dodaje: - Doskonale przewiduje pewne rzeczy na boisku, chociaż i tak wczoraj mógł strzelić trzy bramki, z czego dwie powinien. Strzelił jednak jedną, zwycięską i chwała mu za to. Gdybym w niego nie wierzył to pewnie inwestowałbym jakiegoś innego zawodnika. A tak Józek gra każdy mecz od dechy do dechy. Gdy pytam czy ma siły on kiwa głową, że tak, więc mu wierzę.

Mimo, że zespół ostatnio odrodził się tragicznym rozpoczęciu trener, Prawda studzi nastroje. - Pozostajemy jednak realistami. Wiemy, jakie jest nasze miejsce w tabeli. Oczywiście chciałbym, żeby było ono jak najwyższe, ale gdzie nam - patrząc na budżet - do Lubina czy Płocka i paru innych zespołów - stwierdza i dodaje z uśmiechem: - Gdyby chciały być fair to powinny się z nami dzielić tymi pieniędzmi od spółek skarbu państwa.