Po klęsce 1:5 z Herthą Berlin piłkarze z Ratyzbony jechali do Bochum z nożem na gardle. Porażka na Ruhrstadion zredukowałaby do minimum ich szanse na utrzymanie w 2. Bundeslidze.
Zespół Franciszka Smudy nie był faworytem, ale nieoczekiwanie przeważał w konfrontacji z gospodarzami. Przyjezdnym zadanie ułatwiła decyzja arbitra z 33. minuty o wyrzuceniu z boiska urodzonego w Katowicach pomocnika Christopha Dabrowskiego.
W przerwie "Franz", który zdecydował się na nietypowe ustawienie 4-1-2-3, wprowadził do gry młodzieżowego reprezentanta Austrii Marko Djuricina. Był to strzał w "10" polskiego trenera, ponieważ 20-latek już w 47. minucie celną "główką" wykorzystał dośrodkowanie Christiana Rahna.
Leon Goretzka i spółka nie byli w stanie wyrównać, a SSV Jahn zdołał podwyższyć prowadzenie i odniósł czwarte zwycięstwo w sezonie. Zespół Smudy wciąż plasuje się na ostatnim miejscu w tabeli, ale do pozycji barażowej, którą zajmuje SV Sandhausen, traci już tylko dwa "oczka". W następnej serii gier Bawarczycy podejmą lidera rozgrywek, Eintracht Brunszwik, który do tej pory doznał tylko jednej porażki.
VfL Bochum - SSV Jahn Regensburg 0:2 (0:0)
0:1 - Djuricin 47'
0:2 - Djuricin 87'
Czerwona kartka: Dabrowski /33'/ (VfL Bochum).