Bartosz Ślusarski: To niepokojące

Lech Poznań przegrał czwarty mecz z rzędu na własnym stadionie i jego sytuacja w tabeli po tej kolejce nie jest już tak dobra.

Polonia Warszawa jadąc do Poznania była skazywana na pożarcie. Lech udanie rozpoczął rundę wiosenną, więc był zdecydowanym faworytem, szczególnie mając na uwadze ostatnie zawirowania w warszawskiej drużynie. Zwycięstwo Czarnych Koszul było więc zaskoczeniem dla wszystkich kibiców. - Też tego nie przewidywaliśmy. Straciliśmy bramkę w pierwszej połowie i znowu nie potrafiliśmy odwrócić losów meczu. Przegraliśmy mecz mimo drugiej połowy, w której mieliśmy więcej okazji do strzelenia bramki - mówi Bartosz Ślusarski.

Lechowi to spotkanie ułożyło się fatalnie, bo bramkę stracił już w 6. minucie, a potem musiał radzić sobie z głęboką defensywą gości. Co prawda Kolejorz oddał aż 25 strzałów, ale tylko 6 celnych. Piłka niezwykle często przelatywała tuż obok słupka bramki Mariusza Pawełka. Dla lechitów była to czwarta porażka z rzędu na własnym stadionie! Czy na obiekcie przy ul. Bułgarskiej ciąży jakieś fatum? - Tak bym tego nie nazwał, ale rzeczywiście jest to niepokojące. Tak długo nie wygraliśmy na Bułgarskiej, że zaczyna to wyglądać niedobrze i każdy zdaje sobie z tego sprawę. Nie wiem dlaczego tak się dzieje - dodaje napastnik poznaniaków.

Ślusarski uważa, że problemem nie leży w defensywnych nastawieniu przyjezdnych. - Nie jest to kwestia ustawienia drużyny przeciwnej, bo ani Legia, ani Śląsk nie zagrała tak jak Polonia - zakończył jeden z najbardziej bramkostrzelnych zawodników T-Mobile Ekstraklasy.

Źródło artykułu: